PO-PSL: koalicja czy kartel?
Ile kosztują nas zmowy kartelowe koncernów – wiadomo. A ile kosztują nas zmowy kartelowe partii politycznych?
Szczerze mówiąc, taśmy Serafina nie powiedziały niczego nowego ani o Polskim Stronnictwie Ludowym, ani o koalicji PO-PSL. Wszystko to przecież – kolesiostwo i nepotyzm, a niewykluczone, że także korupcja – od początku obecne było w związku tych partii. Wyszło to na światło dzienne zarówno przy okazji afery hazardowej oraz innych – pomniejszych, jak i teraz – za sprawą afery taśmowej.
Ujawnienie treści rozmowy Władysławów Serafina i Łukasika skłania jednak do zadania pytania o istotę związku łączącego Platformę Obywatelską i PSL. A więc o to, czy Polską rządzi koalicja polityczna PO-PSL, czy raczej kartel polityczny PO-PSL.
Co świadczy o tym, że mamy do czynienia raczej z kartelem aniżeli koalicją? Przede wszystkim niezawarcie przez liderów tych ugrupowań, Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka, ani po wygranych wyborach w roku 2005, ani w roku 2011, porozumienia politycznego, w którym jasno by ustalono, czym te dwie partie zamierzają się zająć w trakcie każdej z następujących po sobie kadencji. Obie umowy polityczne między PO i PSL (przynajmniej w sferze konkretów) zredukowano niemal wyłącznie do podzielenia się strefami wpływów oraz posadami – rządowymi i od nich zależnymi.
O tym, że w wypadku związku PO i PSL mamy do czynienia z kartelem, świadczy także uporczywe bagatelizowanie przez jego polityków krytycznych raportów Najwyższej Izby Kontroli, która kolesiostwo i nepotyzm w agencjach, spółkach Skarbu Państwa i urzędach wytykała przecież niejeden raz, a także wspólne zamiecenie pod dywan afery hazardowej, a teraz zapewne również afery taśmowej.
Trzeba pamiętać, że kartele z reguły mają inne cele niż koalicje rządowe. To zapewne z tego powodu gabinet PO-PSL zwleka z czynieniem tego, co powinien, by chronić Polskę przed kryzysem. Na przykład reformowanie finansów publicznych szło mu (zwłaszcza w pierwszej kadencji) i nadal idzie nadzwyczaj opornie. Ale za to jakże ochoczo obdziera nas ze skóry. Politycy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego bez najmniejszych skrupułów – ręka w rękę – podnoszą podatki oraz na wszelkie inne sposoby wyciągają nam z kieszeni pieniądze, między innymi na finansowanie posadek zajmowanych przez swoich ludzi i ludzi swoich ludzi.
I na koniec. Rynki opanowane przez kartele nie dają wielkich szans na tanie kupowanie objętych zmową kartelową produktów i usług. W takim przypadku zawsze jednak konsumenci mogą się odwołać do strzegących reguł wolnego rynku instytucji państwowych.
Do kogo jednak mają się odwołać wyborcy i podatnicy w państwach rządzonych przez partie, które – zamiast zawiązać koalicję rządzącą – zawarły zmowę kartelową?