Wyssane z prasy
A kiedy nadejdzie już ten złoty polski wrzesień i dorośli znów z ulgą wypchną dzieci do szkoły, to co my wszyscy będziemy oglądać?
„Fakt" alarmuje: jesienią zniknie z anteny znany i lubiany serial „Życie nad rozlewiskiem", ponieważ w telewizji publicznej uznano go za zbyt ckliwy. Trzeba przyznać, że ze strony stacji, która nie tylko wydała na świat „Klan", ale i usilnie odmawia odłączenia mu respiratora, to prawdziwy policzek. Zwłaszcza że jego miejsce w ramówce ma zająć taki telewizyjny dynamit jak klasztorny serial o franciszkanach. Dobrze, że nie wieczorny maraton ze świnką Pepą.
Owszem, „Życie nad rozlewiskiem" miało swoje wady, ale my i tak jeszcze choćby tysiąc kolejnych odcinków Joanny Brodzik na polanie bylibyśmy skłonni obejrzeć, żeby tylko doczekać zakończenia innego niesmacznego tasiemca. Tymczasem telenowela „Krzysztof i Luiza" ma się świetnie i wciąż zbiera widownię. Jak czytamy w „Życiu na Gorąco", była zakonnica, była niedoszła samobójczyni i teraz już była narzeczona Rutkowskiego tym razem żali się tabloidom, że polski Sherlock nikczemnie i ustawicznie ją zdradzał. No być nie może! A tak mu dobrze patrzyło z oczu, to znaczy z okularów.
Zasmuca nas do głębi odkrycie, że nasze gwiazdy przestają być wiarygodnie. Nie chodzi już nawet o Rutkowskiego, lipne śluby, ustawki w brukowcach, nawet o niektóre nie do końca wiarygodne piersi i podbródki wyjątkowo nie chodzi. Tym razem zaufanie swoich fanów zawiódł nie kto inny jak Kasia Tusk. „Na Żywo" wytyka premierównie, że ogłosiła na swoim blogu, iż wypoczywa w Wenecji, a w tym samym czasie widziano ją w rodzinnym Sopocie, na dodatek zupełnie bez gondoli. Coś tu wyraźnie śmierdzi, i to bynajmniej nie jest Canale Grande.
Prawdziwą królową falsyfikatów pozostaje jednak Doda, która okryła się hańbą po tym, jak pokazała się publicznie w butach podróbkach. Tandetę podstępnie podarował jej ukochany, który za swój wybryk otrzymał żółtą jak znaczek w nieoryginalnych najkach kartkę i usiadł na ławce rezerwowych. „Flesz" dywaguje, czy Dorota wybaczy zdradzieckiemu lisowi to upokorzenie? Wątpimy – kto jak kto, ale Doda wie najlepiej, że noblesse oblige.
Wyjątkowo wyczulony na jakość okazuje się z kolei Tomasz Karolak. Świadczą o tym niezwykle skrupulatny dobór projektów filmowych, w których bierze udział, ale też poglądy na temat rodzicielstwa. „Super Express" przytacza fragment książki aktora, w której ten pisze, że nie wyobraża sobie mieć syna, bo chłopcy, w przeciwieństwie do dziewczynek, są „tumanowaci". Cóż, mówi, to wie. —ns