Lawina upadłości się rozpędza
Bankructwo nie zawsze oznacza śmierć spółki. Wiele firm walczy o możliwość zawarcia układu z wierzycielami i nadal funkcjonuje.
Z problemami borykają się nie tylko „maluchy". Nóż na gardle ma Wilbo (właściciel marki Neptun) oraz znana na rynku sieć delikatesów Bomi. O ile jednak zarząd tej pierwszej firmy od razu wnioskował o upadłość likwidacyjną, o tyle władze Bomi walczą o układ.
O przetrwanie walczą spółki z rozmaitych branż. Wśród nich jest m.in. dystrybutor mrożonek Jago. Ale najwięcej dzieje się ostatnio w branży budowlanej. Wiele firm wpadło w kłopoty za sprawą dużych kontraktów drogowych. Zlecenia pozyskiwały w okresie dużej konkurencji, gdy proponowane w przetargach ceny były niskie. Na to nałożył się drastyczny wzrost cen materiałów budowlanych. Najbardziej spektakularnym upadkiem ostatnich miesięcy jest bankructwo PBG i należących do niego firm Hydrobudowa Polska i Aprivia. —kk, ak