
„Wprost” wciąż z żądłem Lisa
Na razie Michał Kobosko nie przywrócił powagi wywodzącemu się z Poznania tygodnikowi
Wieloletni wydawca tygodnika „Wprost" Marek Król przyznał w wywiadzie dla „Uważam Rze", że patrząc na dzisiejsze „Wprost", czuje się, jakby oddał córkę do burdelu. Mimo tego, że są to bardzo mocne słowa, można zrozumieć rozgoryczenie człowieka, który musi obserwować, co stało się z jego pismem.
Wydaje się, że właśnie moment pozbycia się Króla z listy felietonistów „Wprost" był przełomowy w procesie totalnej transformacji tego niegdyś niepoprawnego politycznie pisma. Rafał Ziemkiewicz ukuł pojęcie „Wprostweek", które idealnie opisuje, co się w ostatnich latach stało na rynku politycznej prasy w Polsce. Pisałem w „Uważam Rze" rok temu o nagłym wysypie prymitywnie skandalicznych okładek poważnych tygodników, które ilustrowały niewidoczną wcześniej w mainstreamie antychrześcijańską i antyprawicową narrację. Kwintesencją walki z konserwatywnymi wartościami była okładka przedstawiająca rozebranego Janusza Palikota w pozie Jezusa Chrystusa wiszącego na krzyżu.