Poczet politycznych potworów letnich
Polityczne stworzenia mityczne lęgną się na potęgę. Poza mediami nikt ich jednak nie widział
W odróżnieniu od istot takich jak yeti, Chupacabra (słynny smoczy wysysacz kóz grasujący latem w tabloidach), Bigfoot czy szkarada z jeziora Loch Ness polityczne stworzenia mityczne nie kryją się po najdzikszych zakątkach świata. Wręcz przeciwnie: ich mateczniki oraz żerowiska są łatwe do zidentyfikowania, a okresy ich najczęstszego występowania dadzą się bez trudu przewidzieć.
Łeb typowego politycznego potwora letniego wystaje z „Wprost" albo z „Wyborczej", odwłok z „Newsweeka" lub „Polska The Times", łapy straszą na głównych portalach internetowych. Żeruje najczęściej w akwenie utworzonym z wody lejącej się 24 godziny na dobę z telewizyjnych kanałów informacyjnych. Potwór ów jest łatwy do rozpoznania: występuje zwykle w postaci informacji „z dobrego źródła" opatrzonej takimi zdaniami podpórkami jak „w partii mówi się", „mówi nam jeden z posłów" albo „w kierownictwie partii wszyscy zdają sobie sprawę", ewentualnie „z wewnętrznych badań wynika".