Portret końca świata
Pod koniec lat 40. nie było chyba w Polsce szerzej komentowanej książki niż „Sprzysiężenie".
Stefan Kisielewski
Sprzysiężenie
Prószyński i S-ka
Krytycy zazwyczaj nie zostawiali na niej suchej nitki, używając wobec niej takich przymiotników jak: „pornograficzna" czy „pogańska", ale im więcej się o niej mówiło, tym większy zyskiwała rozgłos. Dość wspomnieć, że stała się ona nawet bohaterką wiersza Gałczyńskiego. Czy „Sprzysiężenie" broni się po latach? Nawet więcej – to do dziś jeden z lepszych portretów końca świata II RP, który – zdaniem Kisiela – nie nastąpił 1 września 1939 r., lecz znacznie wcześniej, w chaosie ideologicznego fermentu lat 30. I niech nikt nie doszukuje się tu komunistycznej agitki – książka powstawała w latach 1942–1944.