
Półki bezpiecznie puste
Czy wyobrażacie sobie w polskich księgarniach solidną biografię Bronisława Geremka? Pójdę dalej: czy wyobrażacie sobie choćby cieniutką biografijkę Zygmunta Solorza? Można pomarzyć. Na razie tylko tyle...
Cezary Łazarewicz, obwołany hieną roku za tekst o ojcu Jarosława Kaczyńskiego, nie poczuwa się do winy. „Gazeta Wyborcza" przypomina, że tytuł nadali mu „konserwatywni dziennikarze" z SDP, więc problemu nie ma.
Broniący go komentatorzy wyznaczają nowe standardy. Pada argument: Łazarewicz zajął się rodziną dwóch znaczących polityków. Jaki jednak związek ma domniemany romans ojca tych polityków z ich działalnością publiczną? I czy ojciec ten stracił, w związku z profesją synów, prawo do ochrony swojej prywatności, w tym przypadku podeptanej szczególnie brutalnie?
Gdzie kanon?
Słychać też, że racje autora reportażu potwierdza niewytoczenie mu procesu przez rodzinę. Ale przecież ujawnienie faktu choćby i prawdziwego nie zawsze przynosi chlubę. Zresztą czy na miejscu Kaczyńskiego fundowalibyście swojej matce taki seans? Ta bezsilność jest żerowiskiem nie dla dziennikarza nawet (który – jak wieść gminna niesie – w gronie znajomych rozpacza), a dla jego szefa Tomasza Lisa, który buduje „Newsweekowi" pozycję rynkową bezwzględnością zaledwie kilka lat temu niewyobrażalną.