Rekin podskakuje na katafalku
Dawny lider LPR konsekwentnie próbuje ocieplać swój wizerunek. Za dwa–trzy lata spróbuje być jednym z rozgrywających na uznawanej przez polityczny salon „konstruktywnej prawicy”. Czy ma szanse?
Już nie sprzeciw wobec UE, patriotyczne hasła, ostrzeżenia przed kolejnym rozbiorem Polski i radykalne, mocne wystąpienia dające poklask u narodowo-katolickiego elektoratu. Wyeliminowany z wielkiej polityki przez Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, i dobity przez o Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, teraz Roman Giertych znalazł nowy sposób na powrót na scenę polityczną.
– Moja żona twierdzi, że polityka jest jak narkotyk – jak się raz spróbuje, to już zawsze będzie się czuło ciąg, nawet będąc na odwyku.
I taka chyba jest prawda – mówił Roman Giertych w październiku ubiegłego roku w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dawny szef Ligi Polskich Rodzin konsekwentnie zbliża się do Platformy Obywatelskiej i buduje nowy wizerunek – prawnika reprezentującego polityczne tuzy. Jest w tym skuteczny. Niewielu już pamięta, że był jednym z autorów próby budowy, znienawidzonej przez lewicę i lewacko-liberalny salon, IV RP.