Miś na miarę naszych czasów
Urzeczywistniło się jedno z moich największych marzeń. Ożył pluszowy miś. To, co do tej pory śni mi się nocami – moja wspólna z gadającym pluszakiem, pełna przygód, szczęśliwa egzystencja – można teraz oglądać na dużym ekranie i to z wielką przyjemnością.
"Ted"
reż. Seth MacFarlane
USA 2012
Tytułowy Ted z filmu Setha MacFarlane'a przestał być tylko zabawką, gdy jego właściciel, mały John, wypowiedział w Boże Narodzenie magiczne życzenie w chwili, gdy spadała jedna z gwiazd.
I odtąd jest z nim, nie wzbudzając niczyjego zdziwienia – 15 minut medialnej sławy misia minęło zaraz po tej pierwszej gwiazdce, gdy przemówił i wystąpił w telewizyjnym show. 35-letni dziś John, choć ma uroczą dziewczynę, nadal właściwie jest tym samym dzieckiem. Najbardziej lubi spędzać czas z Tedem na nie zawsze grzecznych zabawach, a sam Ted na bardzo niegrzecznych – z paniami, w tym z Norah Jones. Miś, dorastając z Johnem, jest taki jak wielu współczesnych Amerykanów – nie do końca gruntownie wykształcony, ale mający wielkie serce i poczucie humoru. Przeznaczony tylko dla dorosłych „Ted" to wspaniała rozrywka – komputerowa animacja jest tu niezwykła – a największa vis comica powstaje ze skontrastowania milutkiego niedźwiadka z jego zachowaniem pewnego siebie, dorosłego faceta.