Łapanki wśród polityków
Dobra wiadomość dla sprzedawców kalkulatorów: cały naród podlicza propozycje Kaczyńskiego
Zajmują się tym najwięksi naszej polityki. Nawet minister finansów oderwał się od żmudnego bilansowania budżetu i poświęcił swój cenny czas na udowodnienie, że słupki Kaczyńskiego nigdy się nie zsumują.
Cicha, ale gorączkowa praca wre też w samym PiS. Gdy w poprzednią niedzielę Jarosław Kaczyński wystąpił z plikiem propozycji, prawie cała partia była przekonana, że eksperci podliczyli wszystko, co dali prezesowi do zaprezentowania. On też był przekonany, że tak jest, bo zlecił, aby wszystko podliczono.
Kaczor jednak nie może liczyć na swoich pretorianów. Oni, jak ci w starożytnym Rzymie, też są pierwsi do zaszczytów, a ostatni do ciężkiej roboty. Zapomnieli mu powiedzieć, że nie wszystko podliczyli. W kwaterze prezesa zawrzało. I zaczęły się poszukiwania – już po prezentacji programu – ludzi zdolnych do podliczenia tego, czy propozycje się bilansują.