Paneuropeizm
Zawsze byłem fanem unii europejskiej, ale nie takiej jak obecna (lewacka, kontrchrześcijańska i hochsztaplerska ekonomicznie), którą brzydziliby siękonserwatywni „ojcowie założyciele" Eurowspólnoty (Monnet, Schumann, de Gasperi).
Paneuropeistą zostałem, ponieważ genetycznie jestem bonapartystą, czyli zwolennikiem demokracji autorytarnej, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Dziwnie brzmi zwłaszcza dla ignorantów. M. Jankowski, recenzując „Anatomię bonapartyzmu" (2003) J. Baszkiewicza, dał taką definicję bonapartyzmu: „W uproszczeniu: charyzmatyczna dyktatura, podbudowana elementami demokracji bezpośredniej".
Demokrację napoleońską sławi się nie tylko dlatego, że Bonaparte został cesarzem z woli społeczeństwa (werdyktem narodowego plebiscytu, czyli procedurą demokratyczną), ale głównie wskutek doktryny politycznej, którą realizował. Pisał: „Władzę dało mi nie urodzenie czy podbój, lecz konstytucja, więc nigdy nie podniosę na nią ręki (...) Chcę rządzić tak, jak sobie tego życzy większość. Myślę, że to właściwy sposób uznawania suwerenności ludu" (1800).