Produkcyjniak o amerykańskich Lisach
„Newsroom” to zapis psychoz amerykańskiej lewicy. Mimowolnie zabawny, ale też szczery i ciekawy
Wiele tygodni temu pisałem o popularnym amerykańskim serialu „Newsroom", który można sobie oglądać na HBO. Uznałem go wtedy za chaotyczny, więc hermetyczny – nie potrafiłem zatrzymać wzroku na żadnej z dziesiątków postaci.
Dziś po odcinku 10. nie mam z tym kłopotu. Serial zyskał na klarowności. Jest niezłym przewodnikiem po świecie amerykańskiej polityki i mediów. Choć człowiek o moich poglądach musi się nauczyć oglądać go niejako na opak.
Serio, czasem wręcz z nabożnym zachwytem pokazuje się tam przesądy i neurozy amerykańskiej umiarkowanej lewicy. Główny bohater, charyzmatyczny prezenter pewnej telewizyjnej stacji komercyjnej, grany przez Jeffa Danielsa, potrafi wygłosić tyradę przeciw uprzedzeniom wobec muzułmanów, która zdradza jego własne, wręcz kołtuńskie uprzedzenia wobec... chrześcijaństwa. Jeśli za przykład ofiary nietolerancji chrześcijan daje on arcychrześcijańskiego Abrahama Lincolna, który został zabity przez zwolennika niewolnictwa, to można się zastanawiać, czy ten nadęty jak purchawka człowiek w to wierzy, czy manipuluje. Ale zdają się wierzyć zapatrzeni w niego współpracownicy i twórcy filmu.