Obsesje i śmiech
Trzytomowy wybór opowiadań Edgara Allana Poego przypomina o znanym skądinąd fakcie, że pisarz wyprzedził swoją epokę. Co najmniej o półtora stulecia
Totalne przepicie czy hiperglikemia? Samobójstwo, a może morderstwo? To wszystko już zawsze będzie zagadką. Wiadomo jedynie, że 3 października 1849 r. Edgar Allan Poe został znaleziony na ulicy w Baltimore, w stanie ostrego delirium, w mocno sponiewieranym ubraniu, w dodatku nienależącym do niego. Wszystkie dokumenty dotyczące wypadku i zgonu zaginęły w tajemniczych okolicznościach.
W tajemniczych okolicznościach toczyło się zresztą życie i powstawała twórczość tego niezwykłego pisarza, który inspirował Dostojewskiego, jego wiersze tłumaczył Baudelaire, pasjami czytywał go Conan Doyle, a niektóre z jego fantastyczno-naukowych pomysłów kontynuował później Verne. Zastęp dłużników Poego ciągnie się oczywiście kilometrami, a pojawiają się w nim klasycy literatury, współczesne kapele rockowe, nie mówiąc o filmowcach, którzy dobrze ponad setkę razy sięgali po jego utwory. Czytając je, nawet dzisiaj aż nie sposób uwierzyć, że jego aktywność przypadła na lata romantyzmu, a on sam był rówieśnikiem Słowackiego – nawiasem mówiąc, zmarli również w tym samym roku. Poe wyprzedzał epokę, i to o dobre kilka długości.