Jak ufać takiemu państwu?
Czy Polacy za bardzo na państwo liczą, za bardzo mu ufają, jak perswadują posłuszni dyrektywie „obniżania oczekiwań” propagandyści władzy?
Państwo zdało egzamin" – przekonuje po każdej większej kompromitacji władza. „Państwo nie działa, nie istnieje" – powtarza bezsilnie opozycja.
A media, w większości żyjące z władzą w symbiozie, podpowiadają przeciętnemu obywatelowi, że oczekiwanie po państwie czegokolwiek jest z jego strony anachronizmem, przejawem zacofania i postawą roszczeniową.
Zamiast na państwo licz na siebie – to zgrabna racjonalizacja wygodnictwa i beztroski, z jakimi szef rządu odpycha od siebie problemy, przerzucając je na barki, na przykład, nieprzygotowanych samorządów. I do pewnego stopnia pokupna. To, że w PRL Polacy zanadto przyzwyczaili się do oglądania się na państwo, nie ulega wątpliwości. To, że państwo nowoczesne, rynkowe, w jak największym stopniu powinno oddawać inicjatywę samym obywatelom i tylko ich wspierać, gdy zabierają się do realizowania istotnych dla siebie celów, w początkach XXI w. również jest truizmem.