Co dalej z ministrem Rostowskim?
Joanna Kluzik-Rostkowska, jako ocieplacz wizerunku ministra finansów Jacka Rostowskiego, to jakiś wyjątkowo karkołomny pomysł platformerskich PR-owców.
To prawda, że pani Joanna po wyrzuceniu z PiS i założeniu ugrupowania o nazwie – przypomnę – Polska Jest Najważniejsza rozgrzała nieco scenę polityczną, ale na krótko. Kiedy z tonącego statku PJN rzuciła się w ramiona PO, by załapać się na poselskie diety, wszyscy przyjęli to z niesmakiem. Potem było o niej na tyle cicho, że nagły powrót na polityczną scenę budzi zdumienie. Ale czy zdumienie równa się ociepleniu – wątpię. Dlatego radzę PR-owcom PO, by zdecydowali się na odważniejsze kroki. W kolejce czekają przecież i Kora, i Doda, i Wojewódzki, i Figurski, o innych nie wspominając. W takim gronie minister Rostowski na pewno rozkwitnie, język mu się wyostrzy, paleta spraw, które będzie poruszał, zwiększy się diametralnie. Może jeszcze rzuci trochę grosza na POpkulturę. A po ewentualnej emigracji premiera Tuska na brukselskie salony będzie miał szanse na... No właśnie – na co?