Co dalej z Polską i Rosją?
W Katyniu miała miejsce okropna tragedia. Nikt jednak nie chce pamiętać o tragedii naszych jeńców w latach 20. Trzeba o tym mówić.
Takie było to życie, ten pokrzywiony świat. Jedni wykańczali drugich – powiedział prezydent Rosji Putin. To nowy ton w jego ustach. Bo Władimir Władimirowicz kilkakrotnie mówił dotąd o radzieckim sprawstwie zbrodni katyńskiej. Natomiast dywagacje o losie jeńców, przebywających w polskich obozach w 1920 r., były dotąd domeną nacjonalistycznych publicystów, rządzący trzymali się od tego z daleka. Trudno się dziwić. Bo przecież postawienie znaku równości między Katyniem a sprawą jeńców zmarłych w czasie epidemii urąga logice. Jeśli nawet niektórzy Rosjanie zginęli na skutek zbrodni, to było to winą jednostek (polski sąd ukarał co najmniej jednego oficera WP, komendanta obozu), a nie decyzji o eksterminacji, podjętej przez rządzących. A na tym przecież polegała zbrodnia katyńska. Jak widać, rosyjska władza, która w walce z opozycją coraz śmielej sięga po argumenty nacjonalisty- czne, postanowiła użyć i tej broni. Rosjanie mają dostrzec we Władimirze Władimirowiczu przywódcę bardziej patriotycznego od demokratów. Adresatem wypowiedzi Putina nie jesteśmy my. Fakt jednak, że władca Kremla potrafi użyć katyńskiej broni w wewnątrzrosyjskim konflikcie, nie wróży dobrze polsko- -rosyjskiemu pojednaniu.