Stare grzechy nowych seriali
Jesienią pojawiło się w Polsce pięć nowych seriali. We wszystkich wieje nudą, postacie dyskutują o niczym, a aktorzy walczą z dialogami, by tchnąć w nie życie. Całe szczęście, że czasami im się udaje
W „Sile wyższej" czterech polityków drze się na siebie w świątyni pod ołtarzem.
Próbka humoru: mistrz Toshiga (postać żywcem wyjęta z innej konwencji, ale z jakiej, nie wiem) siada w trawie naprzeciwko klasztoru. Mnisi wychodzą. „Proszę pana, tutaj nie wolno siadać, bo dzwonię na policję" – mówi jeden z nich.
U buddystów za to lesbijski romans i skok w bok zaręczonego młodziana. Na koniec jeden z ojców pada na kolana przed ojcem przełożonym i przeprasza za szpiegowanie buddystów oraz to, że przy okazji „w buddyjskich praktykach oddechowych przyjemność znajdował". Jak Boga kocham, a buddystów szanuję – gdyby wcześniejsze „Ranczo" było tak niezabawne, jak „Siła wyższa", pies z kulawą nogą by na nie jesienią nie czekał.
Lekarze na bezsenność
Od wielu grzechów niewolni są także „Lekarze", sztandarowa w TVN produkcja sezonu. Magdalena Różczka gra lepiej niż kiedykolwiek i tak samo zresztą wygląda, a jednak z pustego i ona nie naleje. Miło się patrzy, miło zasypia, a najmilej dowiaduje, że się niczego z akcji nie straciło. „Lekarze" pokazywani są przez TVN w poniedziałki o godz. 21.30. Reżyserują Filip Zylber (1.–10. odcinek) i Marcin Wrona (11.–15. odcinek), scenariusz napisali Justyna Stefaniak, Andrzej Staszczyk (także scenariusz serii) oraz Marek Kreutz. Rzecz dzieje się w miejskim szpitalu w Toruniu i sprawia momentami wrażenie spotu reklamowego polskiej służby zdrowia. Twórcy streszczają: „»Lekarze« to serial medyczny w gwiazdorskiej obsadzie. Opowiada o losach chirurgów jednego z toruńskich szpitali. Główna bohaterka Alicja Szymańska (Magdalena Różczka) jest młodą i ambitną lekarką. [...] Porzuca Warszawę, narzeczonego i wyjeżdża do Torunia. W miejskim szpitalu Copernicus ma szanse na zawodowy rozwój. W nowym mieście Alicja poznaje pełnych pasji lekarzy – wszyscy na co dzień walczą nie tylko ze śmiercią, ale także z własnymi słabościami i codziennymi problemami. [...] Twórcom fabuły zależało na autentyczności, stąd w scenariuszu przedstawione zostały prawdziwe przypadki medyczne, spotykane na co dzień w polskich szpitalach".
Przypadki może i są prawdziwe, ale otoczenie, sprzęt i warunki, w jakich przyszło przebywać w szpitalu filmowym pacjentom, prawdziwi lekarze kwitują uśmiechem politowania. Twórcy serialu odpowiedzieliby zapewne, że bywają w Polsce szpitale tak wyposażone, jak ten z „Lekarzy". Tylko cóż z tego? Czy skoro są w Polsce „wypasione" trzypiętrowe hacjendy z basenami, oznacza to, że serial mający ambicje pokazać jakąś prawdę o Polakach, ma swoją akcję ograniczyć do takich właśnie domostw? Tu rodzi się kolejne pytanie: czy twórcy serialu „Lekarze" mają w ogóle takie ambicje? A może akcję ich serialu można by z powodzeniem przenieść do Finlandii czy Singapuru? Tak się wydaje, tyle że nuda pozostanie nudą, a fałsz fałszem pod każdą szerokością geograficzną. A to zarzut do twórców największy.
Po co zatem kręcić serial, którego akcja toczy się w szpitalu, skoro Polacy mają już od lat cieszące się niezłym powodzeniem „Na dobre i na złe"? Po co iść na pojedynek z gigantem, mając w ręku tak smętny scenariusz, bez tempa, bez napięcia tak charakterystycznego dla medycznych seriali? Na dodatek całość zrealizowano zgodnie z TVN-owską „szkołą serialu", więc nader często przypomina ona również zlepek krótkich teledysków, których bohaterowie przekładają coś z miejsca na miejsce, rozmawiają przez telefon, wsiadają do samochodów, wysiadają z nich lub rozsiadają się w nich.
Oj, dałby im popalić doktor House, gdyby przyszło mu leczyć twórców „Lekarzy" z przekonania o własnej gotowości do stworzenia dobrego serialu. Różczka – OK, Perchuć – dobry, Małaszyński w roli amanta uwodzącego Różczkę albo śpiewającego z angielska „oszanselize" – dziękuję, postoję. Czy to se ne vrati – Małaszyński w rolach macho? Nie tacy wracali, czego panu Pawłowi serdecznie życzę. Ale na razie ławeczka rezerwowych i ćwiczymy brzuszki.