Powitanie jesieni u Moneta w Giverny
Krótki wypad do Normandii wywołuje wspomnienie o artystycznej kolonii impresjonistów z przełomu XIX i XX w.
Dziennikarskie, ale też towarzyskie i rodzinne powody często kierują mnie do Francji. Właśnie wróciłem z Giverny, małej miejscowości w połowie drogi z Paryża do Rouen, gdzie w gronie przyjaciół jak co roku świętowaliśmy nadejście jesieni.
Początek tej pory roku jest tu wyjątkowo piękny. Łagodny klimat, miękkie światło doliny Sekwany, zmienne normandzkie niebo przyciągały artystów w plenery z odległej o zaledwie 70 km stolicy. Te okolice malowali: Bonnard, Corot, Pisarro, Sisley, Berthe Morisot, z Polaków – m.in. Józef Pankiewicz. W maju 1883 r. osiadł tu Claude Monet (1840–1926), najpierw wynajmując, a w 1886 r. kupując dom z podmokłą łąką.
Legendarny impresjonista żył tu i malował do śmierci. Zafascynowany kulturą Japonii zapragnął założyć ogród na wzór japoński. Walczył z władzami lokalnymi i nieufnością sąsiadów o pozwolenie na zawrócenie wód odnogi strumienia Ru (rozgałęzienia rzeczki Epte wpadającej opodal do Sekwany). Wreszcie dopiął swego. Były więc staw z liliami wodnymi i most japoński, znany z tylu reprodukcji. Śladem Moneta w Giverny osiedlali się nawiązujący do impresjonizmu artyści, głównie Amerykanie. Ci ostatni po I wojnie światowej stworzyli nawet w Old Lyme w stanie Connecticut kolonie artystyczne na wzór Giverny.