Pani Ania nie pasuje
Dlaczego feministki nie płaczą po Annie Walentynowicz? – to pytanie więcej nam mówi o dzisiejszym feminizmie niż tuzin kongresów kobiet w Sali Kongresowej
Skandal z fałszywą identyfikacją zwłok Anny Walentynowicz, jaki wyszedł na jaw na skutek ekshumacji, wywołał falę oburzenia na sposób traktowania szczątków „Anny Solidarność" przez rosyjskie władze. Wśród poruszonych skandalem byli politycy prawicy, związkowcy z „Solidarności" i publicyści. Co charakterystyczne, żadne słowo oburzenia nie padło z kręgów feministycznych. Milczały zarówno hard feministki skupione wokół fundacji kobiecych, jak i soft feministki z kolorowych magazynów dla kobiet.
Tylko felietonista „Krytyki Politycznej" Tomasz Piątek poruszył temat ponownego pogrzebu bohaterki Sierpnia, ale w bardzo lekceważącym tonie. „Cała Polska żyje tym, że przy identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej zamieniono zwłoki Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej. To oczywiście krańcowo naganne, a przede wszystkim bolesne dla rodziny zmarłych, ale kiedy PiS-owcy próbują użyć tego faktu jako kolejnego dowodu zamachu, robią z żałoby cyrk (taki, w którym występuje tygrys z rosyjskiego dowcipu). Czyżby do tajnych antypolskich praktyk Putina należało zabawianie się w roszady zwłok, pośmiertne zamienianie swoich ofiar? Czyżby rosyjski tyran po kryjomu łączył wyrafinowaną tanatofilię z zamiłowaniem do dziecinnych zabaw?".