Co dalej z odpowiedzią na tezy Macierewicza?
Profesor Ireneusz Krzemiński, wypowiadając się dla „Gazety Wyborczej", wezwał rząd do zdecydowanego przeciwstawienia się mitowi spisku smoleńskiego.
Jak wskazuje Krzemiński: „Choćby w Senacie zasiada wielu profesorów, wykształconych ludzi, ale nikt nie próbował ich zaangażować ani oni nie podjęli inicjatywy, aby naukowo przedyskutować katastrofę".
Czytając apel prof. Krzemińskiego, przypomniały mi się oburzone głosy zwolenników Lecha Wałęsy po wydrukowaniu książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „SB a Lech Wałęsa". Wówczas też oburzano się, że żaden ze znanych profesorów nie napisał dotąd biografii godnej wielkości Wałęsy, która obalałaby tezę o agenturalnej przeszłości lidera
„Solidarności". Od wydania książki Cenckiewicza i Gontarczyka minęły już trzy lata, a nikt ze znanych historyków nie zabrał się do dzieła. Powód? Jak podejrzewam, nikt nie jest pewien, czy za jakiś czas nie wyjdą na jaw nowe dokumenty z teczki „Bolka". Co innego oburzać się na „szarganie czci Wałęsy", a co innego świadczyć za nim swoim nazwiskiem. Podobnie jest ze sprawą Smoleńska. Oto właśnie wyszło na jaw, że identyfikacja zwłok – wbrew zaklęciom rządu – była skandalem. Kto w tej sytuacji wystąpi w obronie posmoleńskich dogmatów komisji Millera, skoro nie ma gwarancji, czy rząd jest z nami do końca szczery?