
„Gaz” na Ostfroncie
Czasy demokratycznej opozycji i stanu wojennego nie zaowocowały dotąd ani wspomnieniami, ani opracowaniami historycznymi. Nie zaowocowały do tego stopnia, że można uznać, iż wcale nie zostały opisane
A przecież jest to epoka, z której nasze czasy wypływają niemal bezpośrednio. W której można szukać korzeni wielu spraw, procesów, karier i środowisk, w istotnym zakresie współkształtujących okres III RP. Dodajmy, że wszystko to jest barwne – bo działalność podziemna jest barwna, ciekawa społecznie, bo ludzie opozycji działali w społeczeństwie bynajmniej niejednomyślnym. I stosunkowo łatwe do opisania – bo zdecydowana większość dramatis personae jest jeszcze dostępna i wciąż niedotknięta sklerozą.
Dlaczego tak się dzieje? Z wielu powodów. Na przykład dlatego, że bezpośrednio po 1989 r. dominujące wtedy (zwłaszcza medialnie) środowiska wylansowały klimat zagrożenia rzekomym „kombatanctwem". Owo „kombatanctwo" stało się symbolem obciachu, niedzisiejszości. Ludzie nowej Polski mieli wybierać przyszłość i raczej nie patrzeć w przeszłość.