Narastała w nim agresja
– Białystok dawał wolność, której nie miałam w Warszawie. Jako dziewczynka ganiałam całe dnie po sadach, łąkach, ulicach i tylko wpadałam umorusana po pajdę chleba z musztardą, po czym biegłam dalej. Miałam swoje życie po prostu – mówiła Kayah.
Przed czym uciekała do domu dziadków? Najgorszym wspomnieniem dzieciństwa jest... własny ojciec. [...] – Całkowicie mnie negował. Twierdził, że jestem za brzydka, żeby być jego córką. Na wszystkich zdjęciach z dzieciństwa mam głowę pochyloną, jakbym spodziewała się ciosu. [...] Za granicą był cenionym naukowcem, tutaj był popychadłem. [...] Narastała w nim agresja, którą najłatwiej było wyładować na najbliższych – wyjaśniała. – Już dawno mu wybaczyłam, ale myślałam, że udało mi się to, bo już go nie potrzebuję. Tymczasem zrozumiałam, że go zwyczajnie kocham.
Kayah dla „Na Żywo", 40(254)