Dlaczego znowu odnawiają pomniki morderców
Chciałbym podziękować za artykuł Piotra Zychowicza „Na Pradze w kazamatach NKWD" [„URz" nr 43 (90)].
Dotyczył czasów prześladowań komunistycznych, jakie spotkały Polaków patriotów tuż po zakończeniu okupacji. Widać też, jak dzisiaj pomieszane są działania ukazujące prawdę.
Zgadzam się z autorem i trzeba powiedzieć, że jest to smutne, aby spychać bohaterów tamtych nieludzkich doświadczeń na bocznicę.
W miejscu, gdzie Sowieci mordowali Polaków, stawiane są pomniki lub pięknie się odnawia tego typu monumenty. W państwach europejskich kończy się z tymi praktykami, a w Polsce wręcz odwrotnie. Co więcej, robi się to z obawy przed reakcją władz Rosji. Państwo idzie więc za myślą, że lepiej gloryfikować sowieckich najeźdźców niż polskich patriotów. Coś niebywałego!
Mój stryj Stanisław Kamiński ps. Staś-Krawiec zginął w powstaniu warszawskim jako 19-letni chłopiec. I tak się zastanawiam, jaki los by go spotkał po wojnie.
Czy byłby podobny do losu bohaterów artykułu Jadwigi Obrembalskiej i Alfreda Grabowskiego, którzy przeszli piekło komunistycznych katowni choćby na Pradze?
Dziękuję za tekst dający dużo do myślenia, pokazujący, że jeszcze tu, w Polsce, ciągle daleko do właściwego pojmowania prawdy.
Z poważaniem,
Wojciech Kamiński
Dziękujemy za list. Jak Państwo wiedzą, sił i energii do pilnowania prawdy o przeszłości nigdy nam nie zabraknie. Właściwy efekt jest możliwy jednak tylko przy zaangażowaniu sił obywatelskich i naciskowi na władze.