Alkohol i antysemityzm
Nie dziwi, że na film Pasikowskiego pieniądze wyłożyła Rosja. Decyzja państwa polskiego o finansowaniu „Pokłosia” musi jednak wzbudzać zdumienie
Uczciwą opowieść o tym, co się stało w Jedwabnem, należałoby więc rozpocząć od lat 30., gdy narastał w Polsce konflikt polsko-żydowski wywołany wielkim kryzysem. Z jednej strony coraz silniejszy antysemityzm, a z drugiej coraz silniejsza sympatia wielu Żydów do komunizmu, w którym widzą nadzieję na nowe, bardziej sprawiedliwe uporządkowanie świata.
Potem następuje 17 września i wielu Żydów stawia wkraczającej Armii Czerwonej bramy triumfalne oraz wchodzi w skład komunistycznej milicji. Pod okupacją sowiecką 1939–1941 ci ludzie współpracują z bolszewikami, co ugruntowuje stereotyp żydokomuny. Choć wielu Żydów również pada ofiarą sowieckich represji, prześladowani Polacy tego nie dostrzegają. Gdy w czerwcu 1941 r. Niemcy atakują Sowietów, nienawiść do Żydów eksploduje.
Oczywiście najbardziej skompromitowani współpracą z okupantem Żydzi uciekają wraz z wycofującą się Armią Czerwoną. Na miejscu pozostają niewinni. Polacy, przy zachęcie Niemców, stosują jednak zasadę odpowiedzialności zbiorowej i dochodzi do szeregu mordów. Taka była właśnie skomplikowana geneza Jedwabnego i gdyby tak przedstawił to Pasikowski, mógłby nakręcić wielki film. Szczery do bólu i bolesny zarówno dla Polaków, jak i Żydów.
Tymczasem według Pasikowskiego Polacy, którzy wrzucali żydowskie dzieci widłami do płonącego domu (!), krzyczeli, że to kara za zabicie Jezusa. Wystarczyło zaś, żeby reżyser zadał sobie trud i przejrzał „Sąsiadów" Grossa. Dowiedziałby się z nich, że Żydom przed pogromem kazano nieść oderwaną z pomnika głowę Lenina. To dużo mówi o motywach zabójców. Dlaczego wzmianka o tym nie znalazła się w filmie?
Reżyser „Pokłosia" w wywiadach prasowych kreuje się na niepokornego intelektualistę, który narażając się potężnym grupom interesu, wali rodakom prawdę prosto w oczy. To tylko poza. „Pokłosie" to bowiem film koniunkturalny. Zamiast odważnego i wielowymiarowego obrazu Pasikowski wolał nakręcić film płaski. Łatwiej i bezpieczniej jest bowiem po raz setny obnażyć antysemityzm Polaków, niż pokazać kolaborujących z Sowietami Żydów.
Pominięcie tego aspektu zbrodni jest dowodem na to, że Pasikowski – wbrew temu, co deklaruje – wcale nie chciał ukazać prawdy. Nakręcił po prostu politycznie poprawny kawałek o złych Polakach. Dzięki temu na reżysera posypią się nagrody i przychylne recenzje liberalnych mediów, które oczywiście w filmie żadnej jednostronności nie dostrzegą. A może nawet „Pokłosie" uda się sprzedać do Ameryki? Tam wszystko musi być czarno-białe.
Antysemicki spisek
To tyle, jeżeli chodzi o historię. Najbardziej groteskowa w „Pokłosiu" nie jest jednak wcale wizja przeszłości. W zdumienie wręcz wprawia to, w jaki sposób reżyser przedstawił Polskę roku Pańskiego 2000, w którym rozgrywa się akcja filmu. W tym kontekście trudno zrozumieć, dlaczego dystrybutor zdecydował się w ogóle na wyświetlanie „Pokłosia" w Polsce.
Niemal każdy polski widz, który zobaczy film, pamięta bowiem mniej więcej, jak wyglądała nasza rzeczywistość dekadę temu. I wie, że to, co pokazał Pasikowski, jest piramidalną bzdurą. Głównym motywem filmu jest bowiem zbrodniczy antysemicki spisek, w który zamieszani są niemal wszyscy mieszkańcy spokojnego podlaskiego miasteczka.
Policja, straż pożarna, szef wypożyczalni kombajnów, a nawet ksiądz. Spisek ten wymierzony jest w dwóch braci, którzy wbrew mieszkańcom całego miasteczka wykopują macewy, którymi podczas okupacji wybrukowany został dziedziniec kościoła. A następnie na swoim polu urządzają prowizoryczny żydowski cmentarz. Działania te wprowadzają resztę Polaków w antysemicki, morderczy amok.
Obaj bracia są znieważani, sąsiedzi podpalają ich zboże, zarąbują siekierą psa, malują na domu gwiazdy Dawida, a wreszcie brutalnie biją. Wszelkie granice zdrowego rozsądku Pasikowski przekroczył w kulminacyjnej scenie filmu. Otóż w finale jeden z braci zostaje... ukrzyżowany przez żądnych krwi polskich antysemitów na drzwiach stodoły. Przypominam – rzecz dzieje się w roku 2000!