Nabici w mandaty
Statystyki mamy jedne z najgorszych w Europie. I nic dziwnego, skoro dbałość o bezpieczeństwo na drogach to w Polsce jedna wielka ściema
W ciągu zaledwie pierwszej połowy tego roku na polskich drogach zginęło 1,5 tys. osób. Doszło do ponad 16 tys. wypadków. I nic dziwnego, skoro dbałość o bezpieczeństwo na drogach to w Polsce jedna wielka ściema, w której uczestniczą wszystkie organy powołane do zajmowania się tą dziedziną – od Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, poprzez Inspekcję Transportu Drogowego, do policji.
Niedawno główny inspektor transportu drogowego Tomasz Połeć zorganizował spotkanie z kilkunastoma dziennikarzami. Zamierzał się przed nimi pochwalić systemem, jakim Główna Inspekcja Transportu Drogowego będzie zarządzać, gdy na polskich drogach stanie już 300 nowiutkich fotoradarów ufundowanych przez rząd faceta z prawem jazdy. Tenże facet z prawem jazdy wypowiedział w roku 2007, niedługo przed wyborami, następujące słowa: „Drogi są coraz gorsze, ale na ulicach pojawiły się fotoradary. Utrudnić ludziom życie do maksimum, a na końcu ich skontrolować – to jest filozofia PiS. Tylko facet, który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary, a nie na drogi". Warto sobie te słowa przypominać, przejeżdżając obok puszek z fotoradarami.