Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Coś być musi, do cholery, za zakrętem

Krzysztof Masłoń

Mówił o sobie, że ma umysł ścisły. Usprawiedliwiał w ten sposób wybór studiów – 20 października odszedł Przemysław Gintrowski, jeden z ostatnich polskich bardów

Kasetą, którą ofiarował Herbertowi, poeta z początku nie był zachwycony. Uważał, i słusznie, że jego poezja jest sztuką skończoną, zamkniętą i nie potrzebuje muzyki ani śpiewu. Z czasem się przekonał. W końcu Gintrowski pomógł spopularyzować te wiersze, szczególnie wśród młodzieży, a to musiało do Zbigniewa Herberta przemówić. Przemek nie śpiewał jednak bynajmniej wyłącznie jego wierszy. Niezależnie od zainteresowania Przemka Herbertem piosenkarz niemal od samego początku swej działalności artystycznej komponował muzykę do utworów Jacka Kaczmarskiego, z którym to stworzył niezapomniany duet, a po dołączeniu Zbigniewa Łapińskiego – trio.

więc lepiej Marku spokój zdejm
i ponad ciemność podaj rękę
niech drży gdy bije w zmysłów pięć
jak w wąską lirę ślepy wszechświat
zdradzi nas wszechświat
astronomia
rachunek gwiazd i mądrość traw
i twoja wielkość zbyt ogromna
i mój bezradny Marku płacz

(Zbigniew Herbert „Do Marka Aurelego")

Mówił o sobie, że ma umysł ścisły. Usprawiedliwiał w ten sposób wybór studiów, najpierw popularny MEL – Wydział Mechaniczny Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, potem fizykę na UW. Inżynierem został już w 1973 r., był od Jacka Kaczmarskiego starszy o pięć lat. Może dlatego miał dla niego wcale niemało uczuć ojcowskich. Nie brakowało takich, którzy żartowali, że gdyby jako przyszywany tatuś użył od czasu do czasu paska, przydałoby się to całemu tercetowi, a już Jackowi najbardziej. W istocie, niezależnie od faktu, że – bywało – nie szczędzili sobie cierpkich słów, lubili się i szanowali. Doskonale wiedzieli zresztą, że znakomicie się uzupełniają. Mimo tego, że Jacek – głównie ze względów środowiskowych – przylgnął do Unii Wolności, a Przemek nie krył się z sympatią a to dla Jana Olszewskiego, a to znów dla braci Kaczyńskich czy Prawa i Sprawiedliwości (chociaż w wyborach 2005 r. głosował na PO, a członkiem PiS nie był).

W wywiadzie udzielonym serwisowi Bookznami mówił: „Uważam, że Okrągły Stół był de facto zdradą narodową. Ci, których nazywa się »przywódcami S« – a ja twierdzę, że oni przywłaszczyli sobie te funkcje – po prostu podpisali z komunistami pewien układ polityczno-ekonomiczny". Obecną sytuację polityczną diagnozował pesymistycznie, mówiąc, że z coraz większym niepokojem spogląda w przyszłość, widząc, jak Polska brnie ku upadkowi.

Bo ja na złość im nie należę.
I tak beze mnie – o mnie – gra.
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja, ja, ja.

(Jacek Kaczmarski „Ja")

„Jacka napięcia z Gintrowskim – pisze Krzysztof Gajda w książce »To moja droga. Biografia Jacka Kaczmarskiego« – bywały różne na różnych etapach. Znamienne jednak, że pod koniec życia Jacek powie do jednego z przyjaciół: »... ale Gintrowski to jest porządny człowiek«. Ci, którzy byli blisko ich wspólnego grania, podkreślają, że Przemek przykładał się głównie do utworów z własną muzyką – które sam śpiewał – a całą resztę traktował »z musu«. Kwestie ambicjonalne odgrywały zawsze wielką rolę".

Pewnie tak  było, ale jest też faktem, że Kaczmarski wymuszał na Gintrowskim komponowanie piosenek na określony termin, który najczęściej brzmiał: „Na już". Przemek powiadał, że w gruncie rzeczy był mu za to wdzięczny, bo on sam jest leniem (dziewięć samodzielnych płyt długogrających, pięć płyt z Kaczmarskim i Łapińskim, muzyka do 31 filmów – ładne lenistwo!) i bez Jackowej mobilizacji wiele projektów muzycznych pozostałoby w sferze... projektów. Przy tym Gintrowski uważał siebie za „dłubka", podkreślając, że nad muzyką do „Trenu Fortynbrasa" Herberta pracował 16 lat!

Zdecydowanie mniej czasu zajęło mu stworzenie muzyki do pierwszych swoich utworów, z tekstami też już nieżyjącego Krzysztofa Marii Sieniawskiego, w którego trudnym, biednym życiu okres współpracy z Przemkiem był jedynym, o którym mówił po latach z radością i dumą. To on był autorem (czy raczej współautorem, bo piosenka zawierała fragmenty Jesieninowskie) „Epitafium dla Sergiusza Jesienina", który to ponadsiedmiominutowy utwór zaśpiewał Przemek na Jarmarku Piosenki w 1976 r., na którym miał poznać Jacka Kaczmarskiego. Wspólnie weszli do studenckiego Piosenkariatu, z którym jednak ich drogi się rozeszły, sami natomiast zaczęli występować we dwóch, a następnie – już ze Zbyszkiem Łapińskim – we trzech. Piosenki Sieniawskiego, przynajmniej niektóre, pozostawił jednak Przemek w swoim repertuarze do końca.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Piotr BOŻEJEWICZ

Może i koniec, ale nie świata

• TAKO RZECZE [P] •Skoro Obama nawet w części nie okazał się takim cudotwórcą, jak przepowiadali eksperci, to czemu Trump miałby być taki groźny, jak go malują ci sami ludzie?