Kończy się właśnie dekada rządów 69-letniego Hu Jintao. Na stanowisku zastąpi go dotychczasowy wiceprezydent, o 10 lat młodszy Xi Jinping. Przed nowym szefem państwa stoi nie lada wyzwanie. Wzrost gospodarczy wynosi obecnie nieco ponad 7 proc. rocznie, co dla większości krajów świata byłoby wynikiem wymarzonym, ale w Chinach budzi zaniepokojenie. Spowolnienie gospodarcze jest bowiem coraz wyraźniejsze. Dawno temu komuniści chińscy zawarli ze społeczeństwem specyficzny układ: my trwamy u władzy, wy się bogacicie. I rzeczywiście, mimo braku demokracji w Chinach wyrosła wielka klasa średnia. Szacuje się, że należy do niej około 300 mln ludzi. Jeśli teraz ta grupa przestanie się powiększać, a może nawet zacznie ubożeć, to społeczeństwo chińskie otrzyma jasny sygnał, że władza nie dotrzymuje układu. Dlatego dla KPCh podtrzymanie tempa wzrostu to sprawa gardłowa. Jeśli gospodarka stanie, to Xi Jinping będzie miał do wyboru albo podzielić się władzą z ludźmi, albo zacząć bronić jej siłą. Miejmy nadzieję, że w obliczu takiego wyboru postawi na rozwiązania pokojowe. W przeciwnym razie powiedzenie Napoleona o tym, że świat zadrży, gdy rozbudzą się Chiny, nabierze innego zupełnie znaczenia niż to, które dziś mu się przypisuje.