Wolność słowa według MSZ
Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej", poinformował o licznych próbach nacisków na redakcję „Rz" ze strony polskiego MSZ w związku z publikacją przez tę gazetę informacji o wysyłaniu przez MSZ pocztą PIT-ów dla opozycji białoruskiej.
MSZ zareagowało litanią żałośnie pokrętnych argumentów rzecznika Marcina Bosackiego. Na przykład: „Cała sprawa nie świadczy więc o »niewiarygodnej presji« MSZ na redakcję »Rz«, a raczej o nieprzyzwyczajeniu Redakcji, że praca dziennikarzy, zwłaszcza gdy jest nieodpowiedzialna, może być oceniana i krytykowana".
A nam się wydaje, że problemem jest tu raczej nieprzyzwyczajenie resortu Radosława Sikorskiego do tego, iż jakaś redakcja może nie ugiąć się pod naciskiem przedstawicieli rządu Donalda Tuska.
Wiemy, że wiele się ugina, ale żeby wszystkie? Absurd!
—kf