Hufce Dmowskiego wzięły marsz. Czy wezmą Polskę?
Jedni widzą w nich narzędzie PiS, inni owoc intrygi Romana Giertycha. Tak naprawdę są wytworem koniunktury – trochę przypadkowej i chyba krótkiej
Jest 22 września 2012 r. Autor niniejszego tekstu jedzie autobusem ulicami warszawskiej Pragi. Na kolejnym przystanku wsiada do autokaru krótko ostrzyżony chłopak. Podchodzi do plakatu naklejonego na oknie pojazdu i zaczyna coś mazać długopisem, coś dopisywać. Plakat reklamuje 22 września jako Europejski Dzień bez Samochodu.
Chłopak kończy, wyskakuje na kolejnym przystanku. Zostaje na nim, jakby czekał na następny autobus. Pasażerowie nachylają się nad poprawionym plakatem. Zmienił ręcznie „dzień bez samochodu" na „dzień żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych". Oglądam się za nim z podziwem, ale i zaskoczeniem. Zamierza tak poprawiać napisy we wszystkich autobusach w mieście?
Mała główka
Podobną determinację jak ów młody narodowiec zaprezentowały środowiska endeckie wobec dnia 11 listopada. Organizując Marsz Niepodległości, przechwyciły uroczystości, które kiedyś kojarzyły się bardziej z innymi historycznymi ugrupowaniami i postaciami niż endecja. W tym roku ponownie niewielka główka poprowadziła potężny korpus.