
Miasto Jezusa, miasto gniewu
Ostatnie spokojne Boże Narodzenie w Ziemi Świętej?
Czy Palestyńczycy, którzy bliscy są uznania ich państwa na arenie międzynarodowej, będą chcieli obrać Jerozolimę za swą stolicę? To pytanie zadają sobie zarówno mieszkańcy świętego miasta, jak i eksperci. Jeśli tak, to może je czekać scenariusz zapowiedziany w Apokalipsie.
Dość szybko zakończył się ostatni konflikt w Strefie Gazy, choć przypominał początek regularnych działań wojennych. Tym razem w kierunku osiedli żydowskich i armii izraelskiej nie tylko strzelano z broni maszynowej, lecz masowo użyto pocisków rakietowych dostarczonych do Strefy Gazy podziemnymi tunelami. Palestyńscy zwolennicy konfrontacji zbrojnej dali do zrozumienia Tel Awiwowi, że są dla niego równorzędnym przeciwnikiem. Działania zbiegły się z 25-leciem istnienia Hamasu, a także z ekshumacją zwłok Jasera Arafata. W starciu sprzed kilku tygodni Izrael upokorzył wroga, ale propagandowo to ten drugi zyskał najwięcej – ONZ przyznał Palestynie status państwa obserwatora. Zdaniem ekspertów niedawny konflikt był także preludium do kolejnego starcia, a strona palestyńska dała jedynie próbkę swoich możliwości militarnych.
Świadkowie mrocznej historii
Każdy, kto choć trochę zna historię Ziemi Świętej i Jerozolimy, zadaje sobie pytanie, zwłaszcza w przededniu świąt Bożego Narodzenia: „Jak to możliwe, że właśnie na tej ziemi przyszedł na świat apostoł miłości i pokoju – Jezus Chrystus?". Każda ulica, dom czy podmiejski gaj od setek lat były świadkami makabrycznych, krwawych wydarzeń. Dopuszczali się ich sami Żydzi, Rzymianie, Ryszard Lwie Serce i krzyżowcy, Saladyn i Arabowie. Gwałty rodziły gniew, gniew rodził gwałty. I tak bez końca. Wszystkim zwaśnionym stronom zawsze chodziło o zdobycie miasta. W znamiennej scenie z filmu Ridleya Scotta „Królestwo niebieskie" Saladyn na pytanie: „Czym jest Jerozolima?" odpowiada: „Niczym... i wszystkim".
Do Izraela pojechałem w listopadzie, aby napisać reportaż o szkoleniu VIP Close Protection, czyli o twardej szkole dla osób zamierzających podjąć pracę ochroniarza prezydentów i ambasadorów w krajach podwyższonego ryzyka – w Afganistanie, Iraku czy Syrii. Siłą rzeczy szkolenie to miało charakter paramilitarny – człowiek, który odpowiada za bezpieczeństwo VIP-a, musi mieć opanowaną do perfekcji nie tylko walkę wręcz, ale także umiejętność posługiwania się bronią, wyprowadzania limuzyny spod ostrzału oraz przewidywania sytuacji kryzysowych. Kiedy pewnego listopadowego wieczoru jechaliśmy busem do ośrodka treningowego, położonego na peryferiach Netanji, radio podało informację o rakietach, które spadły na Izrael. Zostały wystrzelone z Syrii. Armia izraelska odpowiedziała ogniem, ale tak, aby nikomu nie stała się krzywda – generałowie uznali, że zabłąkany pocisk był „odpryskiem" syryjskiej wojny domowej. Ale potem incydent powtórzył się i wersja ta zaczęła tracić wiarygodność. Tym bardziej że wkrótce rozpoczął się regularny ostrzał ze Strefy Gazy i Izrael stanął w obliczu poważnego konfliktu z Palestyńczykami. Czyżby więc wydarzenia na pograniczu izraelsko-syryjskim były prowokacją i zapowiedzią tego, co miało nastąpić? Izraelskie wojska rakietowe odpowiedziały zdecydowanie – trwająca kilka tygodni wymiana ognia kosztowała życie ponad sto osób. Tak czy inaczej, szkolenie paramilitarne zamieniło się w... obecność na działaniach wojennych.
Miasto na beczce prochu
Jerozolima pachnie przyprawami. Idąc od Bramy Damasceńskiej przez dzielnicę muzułmańską w stronę Wzgórza Świątynnego, trudno opędzić się od aromatu kardamonu, kolendry, kurkumy czy cynamonu. Turyści chętnie fotografują się przy pękatych workach z kolorowymi ziołami, ale pieniądze wydają głównie w sklepikach z dewocjonaliami – w jednym miejscu można kupić i różaniec, i prawosławną ikonę, i żydowską menorę.
I być może to jest najlepszy symbol miasta wielu religii. Także turyści (pielgrzymi?), którzy stoją w długiej kolejce, by pokłonić się przy Grobie Pańskim, za chwilę ruszą w stronę bardzo ważnego dla muzułmanów meczetu Al-Aksa. To od niego wzięła nazwę druga intifada palestyńska, która wybuchła w Jerozolimie we wrześniu 2000 r. i miała niezwykle dramatyczny przebieg. Ale idąc do meczetu, nie sposób nie zatrzymać się przy najświętszym miejscu judaizmu – Ścianie Płaczu, przylegającej do Wzgórza Świątynnego (znajdują się tam meczet Al-Aksa i Kopuła na Skale), stanowiącego oś konfliktu pomiędzy Żydami i Palestyńczykami.