Najnowsza interwencja Uważam Rze

Temat numeru

Nie będzie pokoju w Jerozolimie

Tomasz Krzyżak

Wywiad z Szewachem Weissem, profesorem nauk politycznych, izraelskim politykiem, byłym ambasadorem Izraela w Polsce

Od I w. n.e. większość Żydów mieszkała poza Palestyną. Idea powrotu do Ziemi Obiecanej oraz utworzenia niepodległego państwa żydowskiego pojawiła się pod koniec XIX w.

Rzeczywiście. Pod koniec XIX w. i na początku wieku XX rozsianych po świecie Żydów można było podzielić na trzy grupy. Byli Żydzi wpatrzeni w ziemię, Żydzi wpatrzeni w niebo i Żydzi wpatrzeni w horyzont.

Można ich jakoś scharakteryzować?

Ci, których wzrok kierował się ku niebu, byli ludźmi religijnymi, często ortodoksyjnymi. Rozdzierała ich jednak sprzeczność między duchowością a rzeczywistym, czysto materialnym bytowaniem. Choć byli przywiązani do swoich małych ojczyzn, a ich rodziny od lat mieszkały na terenach Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy czy Białorusi, to jednak tęsknili do Syjonu, do dalekiej Jerozolimy. Choć nigdy w życiu jej nie widzieli, to całe życie o niej czytali i rozmawiali. Dobrze pamiętali Księgę Psalmów: „Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, niech uschnie moja prawica".

I mieli wrócić do ziemi Izraela dopiero po przyjściu mesjasza?

Tak. Ich tęsknota do Syjonu miała naturę duchową, religijną. Ci ludzie bowiem, wrośnięci w swoją tradycję, nie wyobrażali sobie, że mogliby zostawić swoje gospodarstwa, synagogi i cmentarze, całą swoją codzienność wielopokoleniowych rodzin i małych żydowskich sztetli. Z upragnieniem wyczekiwali mesjasza, który miał nadejść, gdy świat stanie się sprawiedliwy. Uparcie wierzyli, że kiedyś to nastąpi. Miejmy nadzieję, że nie była to wiara naiwna. Miejmy nadzieję, że kiedyś się tak stanie.

W Polsce mieszkała ogromna społeczność żydowska...

Trzeba jednak pamiętać o tym, że Żydzi wpatrzeni w niebo nie byli przeważnie patriotami polskimi, rosyjskimi ani ukraińskimi. Ich dusza należała do Syjonu. Ale głęboko w ich świadomości tkwiła stara talmudyczna zasada, o której nigdy nie zapominali: „Dina de-Malkuta dina" („prawo królestwa jest prawem"). Każdy Żyd jest zobowiązany przestrzegać prawa kraju, w którym przyszło mu żyć. Nie może porzucić swojej tradycji i religii, ale ma być wiernym i oddanym obywatelem, ma szanować kulturę otaczającego go narodu.

Ale ten świat nagle wywrócił się do góry nogami...

Stało się to po raz pierwszy, gdy w 1882 r. Leon Pinsker wydał książkę „Autoemancypacja". Narodził się ruch syjonistyczny. Pinsker doszedł do wniosku, że antysemityzm jest chorobą psychiczną, nieuleczalnym schorzeniem szerzącym się niczym epidemia, na które zapadły społeczeństwa całego świata. Postawił diagnozę, że jest to choroba niebezpieczna, nieprzewidywalna w skutkach, a co najważniejsze, nieuleczalna. Żydzi – głosił Pinsker – powinni się zorganizować i wrócić do swej historycznej ojczyzny, do Palestyny.

Był jakiś impuls?

Można powiedzieć, że zapalnikiem, który uruchomił eksplozję syjonizmu, była sprawa Alfreda Dreyfusa, francuskiego oficera żydowskiego pochodzenia, niesłusznie skazanego za rzekomą zdradę i zesłanego na Wyspę Diabelską u wybrzeży Gujany Francuskiej. Jego los wstrząsnął Theodorem Herzlem, węgierskim Żydem, poetą i dziennikarzem, który obserwował proces Dreyfusa i towarzyszącą mu antysemicką nagonkę we Francji. Gdy Emil Zola pisał swój słynny artykuł „Oskarżam", w którym potępił francuski rząd za antysemityzm i urągający przepisom prawa wyrok na Dreyfusie, Herzl organizował już ruch syjonistyczny. Spotykał się z cesarzem Niemiec i z sułtanem tureckim, bo Palestyna, zwana wówczas Syjonem, była częścią Imperium Otomańskiego. Ruch rósł w siłę.

To wtedy wielu Żydów przestało patrzeć w niebo?

Tak. Ich wzrok powędrował w stronę horyzontu, ku Jerozolimie. Tęsknota za Syjonem, która wcześniej była tylko elementem wiary i tradycji, stała się nagle silnie osadzonym w rzeczywistości dążeniem do radykalnej odmiany własnego losu.

A co z tymi, którzy patrzyli w ziemię?

Zawirowania polityczne i rewolucja intelektualna, która wstrząsnęła Europą w drugiej połowie XIX w., odcisnęły swoje piętno również na społeczności żydowskiej. Pod koniec stulecia powstał Bund i podobne do niego ruchy. Żydzi, którzy do nich przystąpili, byli zupełnie inni. Oni oderwali wzrok od Syjonu, od Jerozolimy i skierowali go ku ziemi. Nie chcieli wyjeżdżać. Swoją przyszłość wiązali z krajami, w których żyli. W Polsce, a tu było ich najwięcej, walczyli o autonomię kulturową, chcieli w swoich szkołach nauczać w jidysz.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy