Robię film o Michniku
Wywiad z Grzegorzem Braunem, reżyserem m.in. filmów „TW Bolek”, „Towarzysz generał” i „Eugenika – w imię postępu”
Gdzie się pan ukrywa przed prokuraturą i policją?
Zacznijmy od tego, że to od pana się dowiaduję, iż prokuratura informuje za pośrednictwem mediów o kłopotach z dotarciem do mnie. Aktualnie jestem w drodze na spotkanie autorskie w Gnieźnie, więc nie korzystam z Internetu. Na zaproszenie klubu „Gazety Polskiej" pokazuję tutaj film „Towarzysz generał idzie na wojnę", co jest á propos 13 grudnia. Nie wiem więc, w jakiej sprawie jestem poszukiwany.
Portal TVP Info poinformował, że warszawska prokuratura chce panu przedstawić zarzuty dotyczące wydarzeń z 18 września tego roku. Miał pan uderzyć jednego z policjantów oraz wedrzeć się na cmentarz podczas ekshumacji i nie chcieć go opuścić.
Moja odpowiedź brzmi: nic nowego. Właśnie mija piąty rok, jak staję przed sądami różnych instancji pod podobnie absurdalnymi zarzutami. Notabene nie dalej jak w zeszły czwartek po raz kolejny fałszywie świadczyło przeciwko mnie kilku policjantów przed sądem we Wrocławiu, w którym w ostatnich miesiącach bywałem regularnie. Co jest najlepszym dowodem na to, że nie unikam spotkań z wymiarem sprawiedliwości. Więcej, mają one charakter systematyczny. Jeżeli znalezienie mnie w innych miejscach w związku z licznymi spotkaniami autorskimi czy publicznymi wypowiedziami, które wprawdzie reklamowane są fragmentarycznie lub selektywnie, ale dość szeroko, jest niemożliwe, to przynajmniej w sądzie nie powinno to sprawiać większych trudności. Przypuszczam, że mamy do czynienia ze skrajną nieudolnością prokuratury III RP i policji działającej na jej zlecenie.
Boi się pan wyroku skazującego i więzienia?
Boga się boję. A wszystko, co tu robią śmiertelni ludzie, to tymczasem jeszcze tylko strachy na Lachy.
Jaki jest więc cel działań prokuratury?
Proszę o to pytać prokuraturę, policję i paradziennikarzy, którzy działają z nimi wspólnie i w porozumieniu. Paradziennikarstwem nazywam publikowanie sążnistych komentarzy i artykułów bez respektowania minimum warsztatu zawodowego, jakim byłby jeden telefon do mnie. Taki, jaki pański. W ciągu minuty udało się panu ustalić, że bynajmniej nie jestem głęboko zakonspirowany. Ale paradziennikarzom PAP, telewizji reżimowej, zwanej dla zmylenia telewizją publiczną, i szeregu innych gwiazd śmierci, których wydzieliny składają się na główny ściek medialny III RP, nic nie jest w stanie przeszkodzić w insynuowaniu, że jestem złym, niebezpiecznym, podejrzanym, ukrywającym się przed wymiarem sprawiedliwości osobnikiem. Uwaga! W określeniu „GWiazda śmierci" proszę napisać GW duże i wytłuszczone: „GWiazda śmierci„.
Może dziennikarze „Gazety Wyborczej" mszczą się za to, że chciał ich pan rozstrzelać?
Proszę pytać w „GWiazdach śmierci„ na ul. Czerskiej i na ul. Wiertniczej (siedziba TVN – przyp. red.) w Warszawie. Jesienno-zimowy sezon polowań na czarownice wkracza najwyraźniej w nową fazę. Kolejna nagonka ruszyła.
Pan jest zwierzyną?
Z zainteresowaniem temu wszystkiemu się przyglądam. W czasie wolnym od przeciągających się rozpraw sądowych, chwalić Boga, udaje mi się coś jeszcze zrobić. Ostatnio skończyłem dwie pierwsze części nowego cyklu dokumentalnego „Transformacja – od Lenina do Putina", ale to dopiero połowa zaplanowanej roboty. Czy w tych „okolicznościach przyrody" uda mi się ten cykl dokończyć – czas pokaże.
Boga się boję. A wszystko, co tu robią śmiertelni ludzie, to jeszcze tylko strachy na Lachy
Czy prawdą jest, że rozpoczął pan już dokumentację filmu biograficznego o Adamie Michniku?
Nawet więcej, udało mi się już zebrać nieco interesujących materiałów do filmu pod roboczym tytułem „Towarzysz redaktor". Korzystając z tej okazji, apeluję do świadków historii, którzy mieliby coś ważnego do powiedzenia lub posiadaliby znaczące dla historii dokumenty w tej sprawie, aby szukali ze mną kontaktu, za pańskim, redaktorze, pośrednictwem.