Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Musimy porozmawiać o Lionelu

Paweł Wilkowicz

Bije rekordy, ma nadludzkie zdrowie, nikt już nie dyskutuje, czy jest najlepszym piłkarzem świata. Jednego tylko Messi powinien się bać: zagłaskania na śmierć

Marzenie i koszmar futbolu wyglądają tak samo: kilkudziesięcioletni Lionel Messi wchodzi na scenę, żeby odebrać kolejną Złotą Piłkę, nagrodę w plebiscycie na najlepszego piłkarza świata. Ze sceny ogłasza, że kończy karierę: jeszcze by trochę pograł, strzelił następne tuziny goli, bo choć skronie siwieją, to nogi ciągle go niosą. Ale chce zrobić miejsce dla młodszych, niech oni też sobie coś zdobędą. A on wie, że dopóki będzie kopać, Złotą Piłkę będą dawali jemu.

Taką wizję miał ostatnio Phil Ball, autor świetnych książek o hiszpańskim futbolu. Ale podobne myśli krążą pewnie z tyłu głowy każdemu, kto patrzy na Messiego. Na to, co mały Argentyńczyk wyprawia na boisku, na łatwość, z jaką mija rywali i strzela gole, na pazerność, z jaką pożera kolejne rekordy, na intuicję, z jaką wybiera wolną przestrzeń na boisku, na energię nie do wyczerpania. Wszyscy wiedzą, co robi z piłką, a i tak nie potrafią go zatrzymać.

Złotą Piłkę Messi zdobył już trzy razy z rzędu, w styczniu zapewne zdobędzie ją czwarty raz i zostanie pierwszym piłkarzem, któremu się to udało. A ma dopiero 25 lat. Pele w jego wieku już był cudem świata, ale Diego Maradona na króla futbolu koronował się dopiero, mając 26 lat. Messiego już wymienia się z nimi na jednym oddechu.

Liczniki wariują

Leo sunie po te rekordy z precyzją robota, który nigdy się nie zacina. Nie choruje ani nie ma kontuzji. Nie gra tylko wtedy, gdy trener zdoła go przekonać, że powinien odpocząć. Jest najlepszym piłkarzem Barcelony, a Barcelona – najlepszą drużyną ostatnich lat, a może i wszech czasów. Jego statystyki wyglądają tak, jakby liczniki się rozkalibrowały. Messi strzelił w ostatnim sezonie w lidze hiszpańskiej, jednej z najlepszych na świecie, 50 goli. Nasi kopacze w pełnej słabych obrońców polskiej ekstraklasie ledwo dochodzą do 20. W maju Leo pobił rekord świata w liczbie goli strzelonych w jednym sezonie we wszystkich rozgrywkach: rekord należał do Niemca Gerda Muellera, który blisko 40 lat temu strzelił dla Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec 67 goli. Messi zdobył 73. A ostatnio się dowiedział, że Mueller ma jeszcze jeden rekord, 85 bramek zdobytych w jednym roku. Więc i ten rekord pobił. Kilka dni wcześniej się wydawało, że zatrzyma go kontuzja, ale gdzie tam. Zszedł wprawdzie z boiska po zderzeniu z bramkarzem, ale jak zwykle się okazało, że to nic poważnego.

Są wprawdzie tacy, którzy przekonują, że rekord nie powinien się liczyć, bo Zambijczyk Godfrey Chitalu zdobył kiedyś 107 goli w jeden rok, ale nie wiadomo, dlaczego miałoby to być dla Messiego jakąkolwiek ujmą. Po pierwsze, rekordu Zambijczyka nie uznaje Międzynarodowa Federacja Piłkarska, po drugie, nikt poważny nie położy na jednej szali bramek z ligi europejskiej i z afrykańskiej. I po trzecie: dotychczas Messi o Chitalu nie słyszał. A teraz, jak już o nim wie, to może się w następnych latach zamachnie i na granicę 100 goli. Przesada? A kto się dwa lata temu spodziewał jego 50 bramek w lidze?

Nie ma wątpliwości: będziemy kiedyś opowiadać wnukom, że oglądaliśmy to na żywo. Tak jak nam opowiadali o wyczynach Pelego i Maradony. Tylko co powiemy, gdy nas zapytają, jaki ten Messi właściwie był, oprócz tego, że przyspieszał, kiwał i strzelał jak nikt inny?

Opowiemy szczerze, że nudny jak flaki z olejem? Że wywiady z nim to było banalne bla bla bla o ambicji, chęci wygrywania i o tym, jak go piłka cieszy? Że jak przyznał, próbował w życiu przeczytać jedną książkę, biografię Diego Maradony, ale nie dobrnął do końca? Kiedyś Pep Guardiola, poprzedni trener Barcelony, powiedział do dziennikarzy o Messim: „Nie piszcie o nim, nie mówcie o nim. Oglądajcie go". I może to by było najlepsze. Media mają z Messim problem. Leo, symbol futbolu z początków XXI w., wydaje się być wszystkim tym, czym dzisiejsza piłka nie jest. Żyjemy w świecie transferów, a on całą zawodową karierę spędził w Barcelonie i nigdzie się nie wybiera. Nastała era Twittera, Facebooka i społecznościowego lansu, a on jakby o tym nie wiedział. Nie wie też, że wypadałoby mieć tatuaż, tubę żelu i wpływowego menedżera na każde zawołanie.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy