W kwietniu prezydent podał się do dymisji. Niestety, był to prezydent Węgier Pál Schmitt. Powód dymisji: plagiat doktoratu. Praca magisterska prezydenta Komorowskiego, napisana w ciągu 11 dni, jest bez wątpienia dziełem oryginalnym.

Maj

Sąd skazał Beatę Sawicką na trzy lata więzienia – za płatną protekcję, żądanie i przyjęcie łapówki. Ów niesłychany wyrok zapadł pod presją premiera Jarosława Kaczyńskiego i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Że niby panowie już nie rządzą? Nie szkodzi. Sama myśl, że mogliby rządzić, paraliżuje sądownictwo od Suwałk po Jelenią Górę.

Incydent z Sawicką nie stłumił atmosfery święta. Od turnieju tysiąclecia dzieliły nas dni, a Polaków dzielił jak zwykle Jarosław Kaczyński. Aby dać odpór prezesowi PiS, piłkarze Smudy pokonali Łotwę i Słowację, a na początku czerwca zwyciężyli z Andorą 4: 0. Rozbicie w pył Andorczyków natchnęło reprezentację i kibiców słusznym optymizmem. Premier był zadowolony. Nic nie mogło zatrzymać pochodu ku zwycięstwu.

Na marginesie piłkarskich emocji: w maju upłynęła kadencja prezydenta. Co prawda prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, ale zdaniem opozycji Bronisław Komorowski też powinien odejść.

Czerwiec

1 czerwca prezydent podpisał ustawę emerytalną. Tego samego dnia telewizja publiczna zaczęła nadawać program w HD, żeby ludzie mogli jeszcze wyraźniej zobaczyć, jak ogromny to sukces.

W ramach ostatnich przygotowań do Euro premier Tusk wyrzucił z boiska Jacka Paszkiewicza, szefa Narodowego Funduszu Zdrowia. Piłkarze obawiający się koszmaru, jakim byłoby leczenie kontuzji w ramach świadczeń NFZ, odetchnęli z ulgą. Wydawało się, że ostatnia przeszkoda na drodze do mistrzostwa została pokonana.

Niestety, wszystko sprzysięgło się przeciwko Polakom. Grecy wzmocnieni dotacjami z Brukseli wywalczyli remis. Ratując honor, zremisowaliśmy z Rosjanami, choć w zgodnej opinii całego narodu odnieśliśmy moralne zwycięstwo. W ostatnim meczu pokonali nas Czesi, o których wiadomo, że jedzą knedle i śmiesznie gadają. W ten sposób spełnił się najczarniejszy sen. Rodacy wojaka Szwejka wyszli z grupy, a my zostaliśmy tam, gdzie zawsze, czyli na końcu.

Jakby nie dość było tej klęski, oliwy do ognia dolał prezes PiS. Po fazie grupowej zaczął kibicować Hiszpanom, bo najniżsi. Hiszpanie uskrzydleni dopingiem Kaczyńskiego wygrali Euro. Mali ludzie zepsuli nam narodowe święto.

Lipiec

Po niezasłużonej klęsce naród potrzebował odtrutki. Rozrywkę najwyższej próby zaoferowało ludowe wydanie „Big Brothera". Transmisja z gabinetu Władka Serafina zastąpiła w sezonie ogórkowym potwora z Loch Ness.

Publiczność zobaczyła, że Władek gra jak zawodowiec. Szef kółek rolniczych zaprezentował drybling godny Maradony. Najpierw ściął Łukasika i Śmietankę z Elewarru, a następnie skosił Sawickiego z ministerstwa. Zastąpił go Kalemba z Lecha Poznań, zawodnik niemrawy, ale zaufany. Ku zdumieniu wszystkich od piłki kopniętej przez Serafina pół roku później przewrócił się Pawlak (więcej o tym w listopadzie).

Tymczasem 14 lipca nad Polską przeszła trąba powietrzna. Znaki na niebie i ziemi zwiastowały nadzwyczajne wydarzenia. Marcin Plichta zniechęcony ogólną degrengoladą postanowił skończyć z lataniem. Po OLT Express pozostało kilka niezapłaconych rachunków i czerwone fikuśne czapeczki stewardes.

Sierpień

W sierpniu wyszło na jaw, że nie wszystko złoto, co się świeci. Plichta poszedł na całość: po zamknięciu linii lotniczych oświadczył, że zła władza zamachnęła się na młodego przedsiębiorcę. A jeśli tak, to koniec z lokatami na wysoki procent. Żadnych sztabek nie będzie. Oszukany naród ustawił się w kolejkach pod oddziałami Amber Gold. Media pozostające pod kontrolą reżimu Jarosława Kaczyńskiego podjęły bezpardonowy atak. Szczególnie poturbowano Józefa Bąka, którego jedyną winą było to, że podobnie jak premier Tusk mieszka w Sopocie i chciał sobie dorobić do pensji.