Rachunek za krzywdę
Padłeś ofiarą brutalnego przestępstwa, a prokuratura umorzyła sprawę? Masz prawo żądać od państwa rekompensaty za utracone zdrowie i dochody
Łukasz: „Czułem, że ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Nie było miejsca, które by nie bolało. Ostatkiem sił udało mi się wstać. Zgięty w pół, trzymając się za brzuch, krwawiąc z nosa, rozciętych ust, z ogromnym krwiakiem na czole, ruszyłem w stronę najbliższego domu. Przedostałem się przez ogród, wszedłem na taras. Drzwi były otwarte. Zostawiając ślady krwi w każdym miejscu, w którym stałem, słysząc dziwny dźwięk dochodzący z mojej głowy, przypominający skrzypienie, wybrałem numer alarmowy z telefonu udostępnionego mi przez właścicielkę domu przy Pogodnej. Nie wiedziałem, co się dzieje z resztą moich towarzyszy. Musiałem wezwać pomoc".
Kilkakrotnie wybierał numer 112, ale nikt nie odbierał. Potem dzwonił pod 997 – włączał się komunikat: „Operator przyjmuje zgłoszenie, proszę czekać". W końcu połączył się ze strażą pożarną. Oficer dyżurny obiecał niezwłocznie powiadomić policję. Łukasz czekał na radiowóz ponad 40 minut.
– Od początku odnosiłem wrażenie, że policjanci pozorowali czynności – wyjaśnia w rozmowie z „Uważam Rze". – Kiedy już zjawili się nad jeziorem, patrolowanie okolicy nie miało sensu, bowiem od napadu minęła godzina. Po bandytach nie było śladu, a świadkowie zdarzenia rozeszli się do domów. Wmówiono mi, że tak długi czas oczekiwania na przyjazd radiowozu to standard, a gdy dopytywałem o postępy w sprawie, traktowano mnie jak intruza, który przeszkadza policji w pracy.
Z wniosku o kompensatę: „Wszelkie próby pomocy w śledztwie z mojej strony były bagatelizowane. Nie okazano mi typowanych potencjalnych sprawców, choć zapamiętałem i podałem wiele charakterystycznych szczegółów. Policjanci wręcz kpili ze mnie. Zakomunikowali mi niedawno: »Babcia też uważa, że jej sprawa jest najważniejsza, gdy ktoś wyrwie jej portfel na ulicy«".
Po trzech miesiącach prokuratura umorzyła sprawę z powodu niewykrycia sprawców.
Optymizm w statystykach
To był dobry rok dla polskiej policji. Przynajmniej w statystykach. Oto fragment dotyczący bójek i pobić z raportu KGP za 2010 r.: „W ciągu całego roku wszczęto 11 011 postępowań o to przestępstwo, czyli aż o 12,3 proc. mniej niż rok wcześniej. W liczbach bezwzględnych spadek ten wynosi 1 548 bójek i pobić. Skuteczność ścigania sprawców bójek i pobić przekroczyła 80 proc. – jest najwyższa w historii policji od 2000 r.".
I jeszcze jeden podnoszący na duchu fragment, na temat rozbojów: „W tej kategorii przestępstw nastąpił rekordowo duży spadek, bo aż o 12,5 proc. W ciągu całego roku odnotowano 2249 przestępstw mniej niż rok wcześniej. W 2010 r. tych przestępstw było 15 725. Spadek ten widać szczególnie wyraźnie, gdy porównamy liczby na przestrzeni kilku lat. W roku 2000 bądź 2003 tych przestępstw było ponad 45 tys. Jednocześnie od 2003 r. systematycznie rośnie skuteczność ścigania w tej kategorii. Wtedy wynosiła 48 proc., zaś w 2010 r. jest to 72,5 proc. – czyli jest to poziom najwyższy na przestrzeni ostatnich 10 lat".
– Wielu zdarzeń o charakterze kryminalnym nie ma w statystykach, ponieważ policja nic o nich nie wie – zauważa gen. Ireneusz Wachowski, były zastępca komendanta głównego policji ds. prewencji. – Ludzie odpuszczają sobie zgłaszanie przestępstw, z góry zakładając, że i tak nic to nie da. Szefowie policji powinni zadać sobie fundamentalne pytanie: po co ta cała sprawozdawczość i komu ona ma służyć? Statystyki mają sens wtedy, gdy sprzyjają wyciąganiu wniosków i zmianom na lepsze. Jeśli jednak funkcjonariusze liczą słupki dla urzędu statystycznego, to niech ten urząd znajdzie fundusze i sam robi badania.
Zespół stresu pourazowego
Tamtego dnia Łukasza odwieziono do szpitala. Po wykonaniu tomografii komputerowej głowy i RTG klatki piersiowej wypisano go do domu z zaleceniem, aby w razie nagłego pogorszenia samopoczucia niezwłocznie wezwał pomoc. Jego zdrowie rozsypało się kilka tygodni później: nagłe zawroty głowy, sztywnienia karku, uczucie oszołomienia, omdlenia. Z czasem drętwienie kończyn, zaburzenia wzroku, silne drgawki podczas snu powodujące wybudzenie, dolegliwości układu trawienia, kołatania serca, a także nadwrażliwość na światło i dźwięk. Ze skutkami pobicia mężczyzna boryka się do dziś. Problemy ze zdrowiem negatywnie odbiły się na jego zarobkach. Specjalistyczne badania wykazały u Łukasza m.in. trwałe uszkodzenie mięśni karku, a psycholog zdiagnozowała tzw. zespół stresu pourazowego.