Czarna Madonna w nowej oprawie
Trwające niemal trzy lata prace konserwatorskie na Jasnej Górze przywróciły klasztorowi dawny blask i przyniosły wiele zaskakujących odkryć
Najtrudniejszym zadaniem była restauracja bazyliki, czyli największej świątyni jasnogórskiej. Konserwatorzy jako głównych „sprawców" zniszczeń wymieniają zanieczyszczenie środowiska (za które odpowiada m.in. pracująca intensywnie huta stali) oraz zwykły upływ czasu. Zniszczenia są także wynikiem nie do końca przemyślanej dbałości o porządek. – Tak było między innymi w przypadku kamiennych ołtarzy czy odrzwi, które dla połysku nabłyszczano pastą do butów. Zniszczeń dokonują też nowoczesne środki czyszczące, które mają bardzo zły wpływ na zabytkową substancję – tłumaczy Bogdan Chaber, którego firma wspólnie z przedsiębiorstwem Józefa Żołyniaka przeprowadziła konserwację klasztoru.
– Utrzymanie blasku dzieł dawnych mistrzów to praca wymagająca konsekwencji i stałych zabiegów – dodaje Chaber. Niestety, również kosztowna. Kompleksowa renowacja sanktuarium na Jasnej Górze kosztowała
44 mln zł. Projekt uznano za kluczowy dla województwa śląskiego, stąd 36,3 mln zł na jego realizację pochodziło z eurodotacji, które przekazano bez rozpisywania konkursu. Dodatkowe środki w wysokości 5,5 mln zł wyasygnowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Resztę dołożyli ojcowie paulini.
Rozstrzygnięte spory naukowców
Świątynia była obiektem wielu dyskusji naukowych. Spierano się choćby o jej pierwotny kształt. Badania murów i tynków prowadzone w czasie konserwacji ostatecznie rozstrzygnęły tę kwestię. – Była to świątynia nakryta gotyckimi sklepieniami krzyżowo-żebrowymi, a taki jej kształt pozwala stwierdzić, że na pewno wznieśli ją budowniczowie związani ze środowiskiem krakowskim – tłumaczy Jerzy Żmudziński, znawca jasnogórskiego klasztoru.
Wyjątkowo skromne wyposażenie pierwszego gotyckiego kościoła z biegiem lat wzbogacało się o kolejne elementy. Oprócz wielkiego ołtarza głównego licznych ołtarzy bocznych znajdowały się tu niegdyś m.in. ogromne, bogato rzeźbione stalle, jedne z najbogatszych tego rodzaju w Europie Środkowej. Wykonano je z drewna i uzupełniono obrazami oraz polichromiami ściennymi, z których dotrwały do naszych czasów przedstawienia Jezusa i Matki Bożej Bolesnej, odsłonięte i zbadane w czasie ostatnich prac konserwatorskich. Sprzed roku 1690 pochodzą także kaplice boczne.
Wielki pożar, który strawił jasnogórską bazylikę w 1690 r., pochłonął niemal w całości wyposażenie i doprowadził do zawalenia gotyckiego sklepienia nawy głównej oraz prezbiterium. Odbudowa to dzieło mistrzów sprowadzonych ze Śląska, którzy ozdobili świątynię barokowymi stiukami i malowidłami. Od tego czasu kościół niewiele się zmienił. To właśnie z tą materią, nadwerężoną przez czas, przyszło zmierzyć się konserwatorom.
Pół miliona płatków złota
Najwięcej pieniędzy pochłonęły prace prowadzone w bazylice. – Skoordynowanie ich z funkcjonowaniem świątyni było dla nas bardzo trudne – wspomina o. Czesław Brud, administrator klasztoru. – Zależało nam, by sanktuarium jak najkrócej było niedostępne dla wiernych. Ale nawet gdy było otwierne, modlącym się przeszkadzały hałas, kurz i rusztowania – dodaje zakonnik. A były one nie byle jakie, bo w niektórych miejscach metalowe konstrukcje osiągały wysokość 24 metrów.
– Na całe szczęście to nie zapyziały kościół, w którym przez lata nic się nie działo. Bazylika była w stosunkowo niezłym stanie. Cieszę się, że dzięki naszej pracy udało się ukazać piękno jej wnętrza – mówi skromnie Bogdan Chaber. Za swoją pracę otrzymał od Ministerstwa Kultury brązowy medal Gloria Artis.
Dzięki pracy konserwatorów wróciła charakterystyczna kolorystyka wnętrza świątyni – nieboskłony w barwach brązowych i niebieskich oraz wspaniałe złocenia. Wyliczono, że do ich wykonania zużyto niemal pół miliona płatków złota. – Są one przechowywane w specjalnych książkach, każda z nich mieści 25 płatków. O ich wartości świadczy fakt, że mimo postępu techniki nadal są wyrabiane ręcznie. Aby uzyskać niemal przezroczysty, cieniutki płatek, trzeba go klepać między skórami – wyjaśnia konserwator.