Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

James Bond zaczynał w PRL

Izabela Kacprzak

Metody kamuflażu wywiadowców SB czerpała z filmu i teatru. Dziś agenci mają do tajnych przeszukań kurz w sprayu i bezzałogowe samoloty

Kiedy w 1980 r. Lech Wałęsa przy wejściu do stoczni ogłaszał powstanie „Solidarności", w tłumie robotników 500 metrów od niego stał funkcjonariusz SB, który robił liderowi „S" zdjęcia z ukrycia. Idealny kadr: na wprost uśmiechnięty Wałęsa, na dole wiwatujący tłum. Jak przyznaje Robert Ciupa z katowickiego IPN, już od lat 50. Służba Bezpieczeństwa dysponowała sprzętem fotograficznym, który pozwalał robić zdjęcia właściwie w każdej sytuacji, nawet z bardzo dużej odległości, dzięki profesjonalnym teleobiektywom. Obserwacją osób i obiektów zajmowało się Biuro B, a sprzęt dostarczał m.in. zakład techniki specjalnej MSW. Jego funkcjonariusze, niczym znany z filmów z Jamesem Bondem Mr Q, przy wsparciu naukowców i inżynierów tworzyli potrzebne urządzenia.

Wśród aparatów wykorzystywanych przez SB – obok takich marek, jak Canon, Nikon, Praktica czy Pentacon – znajdował się też aparat Minox z RFN, używany przez wszystkie służby świata. Model C miał 112 mm długości, ważył 114 gramów i mieścił się w kieszeni, model LX miał dodatkowy wizjer nakładany na korpus. – Z setek tysięcy zdjęć i kilometrów taśm filmowych, które zrobiono, zachowała się niewielka część. Głównie dlatego, że z fotografii operacyjnych wybierano dwie, trzy sztuki, a resztę niszczono – opowiada Robert Ciupa, jeden z autorów albumu „Szpiegowski arsenał bezpieki". Publikacja ujawnia techniki i metody inwigilacji w Polsce w latach 1955–1989.

Fikcyjni sąsiedzi Litwińscy i Kućminiakowie

Praca PRL-owskich agentów, zwanych wywiadowcami, była całkowicie zakamuflowana – siedziby pionu B mieściły się w lokalach konspiracyjnych. Oficjalnie były to biura, punkty usługowe, mieszkania prywatne, a nawet garaże. Wywiadowca prowadził podwójne życie, o jego prawdziwym zawodzie wiedziała tylko najbliższa rodzina. Istniał cały system służący do utrzymywania pozorów, opracowany w formie skryptu szkoleniowego. Tajny agent musiał przebywać w lokalu konspiracyjnym codziennie do godz. 22, urządzać kąpiele, by słyszeli to sąsiedzi, gotować obiady, by zapachy rozchodziły się po korytarzu, robić pranie, zamawiać mleko u dostawcy. Takim lokalem konspiracyjnym w Katowicach w latach 60. było mieszkanie przy ulicy Reymonta 18. Oficjalnie zajmowały je dwie rodziny: Litwińskich i Kućminiaków. W Krakowie przy ulicy Straszewskiego 9 mieściło się Biuro Poligraficzne Budownictwa Wojskowego. W 1982 r. zostało zdekonspirowane przez działaczy „Solidarności" jako miejsce „odpraw kapusiów". W garażach konspiracyjnych parkowały samochody służące do obserwacji figurantów. Były wyposażone np. w radiostację albo zestaw aparatów fotograficznych z teleobiektywem czy stoliczek do zmiany charakteryzacji. Nieodłącznym wyposażeniem grup obserwacyjnych były także składane rowery (w razie gdyby figurant udał się do lasu).

W latach 70. technicy SB wymyślili system błyskawicznej zmiany tablic rejestracyjnych: w kilka sekund dzięki specjalnym zaczepom, a pod koniec lat 80. powstała specjalna tajna instrukcja sporządzania farb maskujących samochody na bazie fluidolu. Jak zauważa Robert Ciupa, kamuflaż wywiadowców był inspirowany filmem i teatrem. Kobietom zmieniano wygląd poprzez peruki, makijaż, strój, mężczyznom doklejano wąsy, imitację blizn i siniaków, doczepiano garb. „W wyjątkowych przypadkach, przy specjalnej urodzie, można charakteryzować mężczyznę na kobietę" (ze skryptu szkoleniowego Biura B z 1967 r.). Ubrania agentów na różne okazje były przystosowane do zamontowania aparatów fotograficznych. Latem wywiadowcy musieli nosić przy sobie nawet stroje kąpielowe (gdyby obserwowany udał się na plażę). Porozumiewali się za pomocą tajnych znaków (np. przeczesywanie włosów oznaczało, że osoba śledzona się zatrzymała) lub sprzętu radiowego ukrytego np. w torebce damskiej.

Aparat w modlitewniku

Ulubionym aparatem funkcjonariuszy SB był NRD-owski pentacon: miał pięć wymiennych obiektywów, elektryczny silnik do automatycznego przesuwania filmu, wężyk do wyzwalania migawki, dodatkową kasetkę na 450 zdjęć. W 1973 r. MSW wyprodukowało film instruktażowy, jak go używać. Wydziały B miały specjalnie przygotowane samochody (głównie nyski) z zakamuflowanymi otworami w tyle pojazdu. Na szkoleniach funkcjonariusze uczyli się techniki „celowania" w obiekt. Jako aparatów szpiegowskich używano m.in. radzieckich ajaksów i kropek, ale najczęściej niemieckich robotów wielkości pudełka zapałek. Chowano je np. w doniczce albo w otworze wyciętym w paczce gazet w kiosku. W zależności od tego, gdzie były umieszczone, miały swoje nazwy, np. Cyklop (ukryty w aktówce), Kama (w damskiej kosmetyczce), Paweł (w płaszczu), Poker (w portmonetce). Pomysłowość była ogromna: aparat ukrywano w rączce parasola, książce, a nawet książeczce do nabożeństwa. Do obserwacji Jasnej Góry w 1968 r. skierowano cały arsenał fotograficzny, m.in. kilkanaście aparatów odkrytych (agenci udawali reporterów CAF) i zakamuflowanych, minifon, kamerę filmową, lornetki, środki maskowania. Do szybkiej obróbki zdjęć przygotowano nawet na miejscu doraźny punkt.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Edyta Żyła

Doradzą i przeszkolą

Znaczna część unijnych pieniędzy trafia do doradców, którzy pomagają zakładać firmy lub je rozwijać. Przedsiębiorcy mogą więc liczyć na bezpłatne szkolenia, wsparcie doświadczonych mentorów albo pomoc w przygotowaniu strategii marketingowej