Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Kapral ?Wydra? z AK (Marcin Dorocinski) nie zadaje pytan. Wykonuje wyroki na Niemcach i kolaborantach. Rezyser Marcin Krzysztalowicz w swojej ?Oblawie? (2012) pokazal ciemna strone polskiego podziemia w czasie II wojny swiatowej

Pusty ekran

Wiesław Kot

O czym milczy polskie kino?

Rozzuchwaliliśmy się minionego roku. Film o tym, że polska zapałka podpaliła stodołę ze spędzonymi tam Żydami („Pokłosie"). Było czy nie było: do dyskusji. Że partyzantka z ostatniej wojny polegała na tym, żeby nie zdechnąć przed przednówkiem i zdzierżyć bez baby („Obława"). Że kolonizacja na terenach zajętych przez  Ruskich („Róża") to był gwałt i rzeźnia, a nie „Sami swoi". To był sztych! Nareszcie ten wielki tuman, jakim jest nasze kino, zaczął mówić... Tak by się chciało dooglądać zaległe treści. No, to my mu stosujemy listę życzeń.

Tematy niebezpieczne

Niby po co to? Cóż to, scenarzyści nie wiedzą, gdzie znaleźć temat? Ależ wiedzą! Ale wiedzą też, czego lepiej nie ruszać. Bo, przynajmniej na razie, główne pieniądze na film idą z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Prywatni producenci to ciągle margines. A tam się 15 razy zastanowią, zanim dofinansują ryzykowny projekt. Zawsze bezpieczniej łożyć na „komedie romantyczne". Dlatego taki reżyser też pięć razy się zastanowi, zanim wyjedzie z jakimś „odważnym" pomysłem. Bo nie dość, że pieniędzy nie dostanie, to jeszcze zyska łatkę niebezpiecznego wariata. A wtedy to już ma przechlapane wszędzie. Poza tym reżyser odziedziczył po starszych kolegach nawyk: wychylaj się, ale w miarę.

Cofka w PRL

Przykro powiedzieć, ale wszystko, co oglądaliśmy od „Zakazanych piosenek" (premiera: 1947), to była ustawka. Zresztą już „Piosenki" poprawiano przez przeszło rok – film miał dwie premiery  ( Pani Szaflarska, czy Pani to jeszcze pamięta?).

A potem co obrazek, to runda negocjacyjna z ulicą Mysią. Tu dygresja, ale potwierdzona: w ubikacji Urzędu Kontroli znajdował się papier toaletowy, ale zamknięty na łańcuchz kłódką (patentową!).

Ale – odnotujmy parę drobiazgów. Dziennikarz sportowy z „Noża w wodzie" (1961) nie mógł przyjechać na Mazury zachodnim wozem (bo za drogi), choć takim samym wozem przyjechał na plan dygnitarz partyjny. W „Rękach do góry" (1967) dorobieni inteligenci nie mieli prawa nosić ksyw od marek posiadanych aktualnie aut – film poszedł na półki na 18 lat. „Ósmy dzień tygodnia" według Hłaski nie spodobał się sekretarzowi Gomułce, bo Warszawa była w tym filmie nienależycie odbudowana. Za Gierka to się ciągnęło. Wydawało się, że nic bardziej bezpiecznego niż bitwa pod Lenino.

Andrzej J. Piotrowski wziął na warsztat opowieść Janusza Przymanowskiego o trzech żołnierzach rozmaitego rodowodu, którzy przygotowują drogę bojową polskim oddziałom na polach pod Lenino. Niby powyżej tego już nic bardziej patriotycznego być nie może. A – okazuje się – skucha, bo jak by nie filmować, nie dawało się ukryć, że radzieccy nasze oddziały pchali na stracenie prosto pod lufy świetnie okopanych Niemców.

A myśmy tę datę musieli świętować jako Dzień Wojska Polskiego przez 50 lat.  No, w końcu Wajdzie udało się w roku 1977 wypuścić „Człowieka z marmuru" – oczywiście, też

z kilkoma znaczącymi ingerencjami. No, ale on to nakręcił w imieniu 150 innych filmów, które powstały w tym czasie – kompletnie po nic. Przyszli następni. Ryszard Bugajski, gdy nakręcił „Przesłuchanie" (stalinowska ubecja w akcji) w roku 1981, to potem taśmy trzymał pod łóżkiem, bo się bał, że przepadną. Całkiem słusznie.

Cenzura kontrolowana

Na cenzurze bywali rzeźnicy, bywali i ludzie układowi. Powiada mi ówczesny posiadacz znaczka cenzorskiego (nosiło się go pod wyłogiem klapy, jak esbecką „blachę"), że szef głównego, poznańskiego teatru alternatywnego do dziś kłania mu się głębokim uchyleniem kapelusza (!). Bo puszczał mu spektakle. Po pierwsze dlatego, że – po godzinach – kochał i rozumiał teatr, a po drugie, bo częstowali... Jak już puścił, szefowie wycierali nim podłogę, ale było za późno: spektakl zwolniony. Albo mówi mi tak: „Przysłali mnie na pokaz dla cenzora do Teatru Nowego w Poznaniu, do Izabelli Cywińskiej. Siadam na widowni i prawą nogą delikatnie kombinuję w tę i w tamtą! Brzęknęło szkło – jest! Pani Izabela: – Ależ drogi panie, tyle roboty przed nami, czy my musimy tak o suchym pysku? Ja że jestem w pracy, że przepisy... A tylko czekam, kiedy wreszcie odprzodkuje tę flaszkę.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Hubert Kozieł

Czy Podesta zadławi się pizzą?

• SPISKOWA TEORIA WSZYSTKIEGO • Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych były wielkim zwycięstwem zwolenników spiskowej teorii dziejów. Potwierdziły bowiem wiele ich tez