Tanie ryby zabijają sztukę
Chodźcie panie, przychodźcie – ryby po jednym funcie! Spójrzcie – ryby po funcie! Bardzo, bardzo dobre! Bardzo, bardzo tanie! Sześć za pięć funtów" – i tyle mniej więcej.
Reszta to kilka zdań nic niewnoszących do tekstu tej piosenki. „One Pound Fish" Muhammada Shahida Nazira jest „piosenką", która wspięła się na 5. miejsce brytyjskiej listy przebojów tanecznych i stała się hitem Internetu. Wcześniej jednak ten imigrant z Pakistanu zachwalał nią stoisko z rybami w londyńskim Queen's Market. Potem występ w „X Factor" i kontrakt z Warnerem na wydanie płyty. Ktoś naprawdę uzdolniony latami próbuje się przebić w muzycznym biznesie, a udaje się to w mgnieniu oka ulicznemu sprzedawcy najtańszych ryb. W jakich czasach my żyjemy?! Dziś nawet nie 15, ale pięć minut sławy – dla każdego? Wszędzie króluje tandeta. Lubi się to, co 200 razy dziennie zagrają w radiu.
Piła mechaniczna 3D
reż. John Luessenhop
USA 2013
Ale nie tylko muzyka, dzięki niskim gustom odbiorców, ma się kiepsko. Także film. W Stanach „Piła mechaniczna 3D" zarobiła jak dotąd 21 mln dol., więcej niż świetny „Django" Tarantino czy fantastyczni „Les Miserables: Nędznicy". – Teraz większość filmów to okropieństwo i nuda – przyznaje w wydanej w ubiegłym roku książce Marii Kornatowskiej „Agnieszka Holland. Magia i pieniądze" reżyserka. – Obowiązuje zasada, że głupim wszystko można sprzedać. Zalewa nas totalne barachło. Ludzie stracili wyczucie wartości, zmysł estetyczny. Wszystko im można wmówić. Marketing opanował dusze i umysły. Ludzie jakby nie odczuwali potrzeb wyższego rzędu. Rozrywka na najniższym poziomie wprawia ich w dobre samopoczucie.
Holy Motors
reż. Leos Carax
Francja/ Niemcy 2012
Tymczasem kino – jak i pozostałe dziedziny sztuki – robi się za pieniądze. Dostaje je na swojego gniota reżyser „Piły...", a od pięciu lat nie może zdobyć funduszy na wymarzony projekt Francuz Leos Carax, autor m.in. pamiętnych „Kochanków z Pont Neuf". By przypomnieć o swych umiejętnościach – miał 13 lat przerwy w realizacji filmów – nakręcił „Holy Motors", które możemy wreszcie (po sukcesie w Cannes) oglądać w kinach. Ta kinowa fantazja Caraxa to prawdziwy klejnot. Film z tych, jakie rzadko już dziś powstają – dziki, poetycki, wzruszający, brutalny, zabawny, absurdalny i przejmujący. Przedstawia jeden dzień z życia Pana Oskara – m.in. biznesmena, płatnego zabójcy, potwora zamieszkującego paryskie kanały, leciwej żebraczki, umierającego starca... Oglądamy dziewięć wcieleń Denisa Lavanta, aktora-tancerza-akrobaty, przemierzającego Paryż w limuzynie. U jego boku pojawiają się Eva Mendes, Michel Piccoli, Kylie Minogue. Oskar pracuje na zlecenie i uczestniczy w pewnej grze. Gramy w nią także my, widzowie, i jesteśmy przez Caraxa zaskakiwani do samego końca. Chcę mieć „Holy Motors" na własność. I znów chcę powłóczyć się nocą po Paryżu – jak kiedyś, gdy i mnie dział się tam niezwykły film...