Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Decyzje o rezygnacji z dyrektorskiego stanowiska w wydawnictwie Ewa Tyralik podjela po urodzeniu dziecka

Korporacja? Nie, dziękuję!

Anna Binkowska

Mogły wspinać się po znanych sobie szczeblach kariery. Dojść na szczyt i odcinać kupony. Wybrały nieznaną drogę, by spełniać swe marzenia i żyć w zgodzie ze sobą...

Ewa Tyralik, właścicielka Pracowni Komunikacji In & Out, trenerka Dojrzewalni Róż. Niedawno z Marzeną Rogalską, Anną Maruszeczko i Izą Ziemińską otworzyły Szkołę Wystąpień Publicznych.

Expresem przez życie

Profesjonalistka. Perfekcyjna w realizowaniu planów, skuteczna w osiąganiu celów. Kiedy w młodym wieku poznała smak sukcesu, postanowiła zrezygnować z funkcji dyrektorki wydawniczej w niemieckiej korporacji.

Ewa już jako dziecko stawiała sobie wysokie wymagania. Pamięta, jak szlochała, kiedy zamiast piątki dostała tróję z geografii. Kiedyś zapytała mamę, czy w dzieciństwie miała wobec niej wygórowane oczekiwania.

– Rodzice nie podnosili mi zbyt wysoko poprzeczki, ale bardzo wiele wymagali od siebie. To mnie motywowało. Szłam przez życie jak burza. Nie zastanawiałam się, jakim kosztem to się odbywało. Stawianie sobie takich poprzeczek w konkurencyjnym świecie bardzo pomaga, zwłaszcza w korporacji – mówi.

Pracę w jednym z wiodących na rynku wydawnictw prasowych zaczynała od asystentki zarządu. Absolwentka polonistyki UJ sukcesywnie podnosiła swoje kwalifikacje. Ukończyła Podyplomowe Studium Public Relations UW i PAN, Podyplomowe Studium Marketingu i Zarządzania SGH, uzyskała certyfikat z języka angielskiego, potem z francuskiego.

Z prezesem wydawnictwa zawarła niepisaną umowę. Obiecał, że po dwóch latach pracy pomoże jej rozwijać się zawodowo w kierunku, w którym czuła się najmocniejsza. Została dyrektor wydawniczą. Odpowiadała m.in. za kilka magazynów kobiecych. Czuła się spełniona, nie przeszkadzało jej, że w pracy spędza po 12 godzin. Do czasu, kiedy organizm wysłał sygnał ostrzegawczy.

– Nerwy miałam napięte do granic możliwości. Ciągle dążyłam do ideału. Kilka razy wylądowałam na pogotowiu z ciśnieniem przekraczającym jakiekolwiek normy, raz w stanie przedzawałowym. Bałam się weekendów, bo wraz z piątkowym wieczorem nadchodziła cotygodniowa migrena, ścinająca z nóg. Dziś wiem, że nie przeskoczy się samej siebie – opowiada.

Zdarzały się nawet momenty, że żałowała awansu. Musiała czasami podejmować decyzje, z którymi nie mogła sobie poradzić. Odchorowywała je...

– Dotyczyły zwolnień ludzi, całych działów. Czułam się odpowiedzialna.

Były też plusy. Godziwe zarobki dawały Ewie poczucie bezpieczeństwa, komfortu. Nie jest rozrzutna, nie ma wygórowanych wymagań. Wiedziała, że kiedyś będzie miała dziecko. Jeszcze nie wiedziała, z kim, ale z myślą o nim zakładała kolejne lokaty.

– To, co zarabiałam, porównywałam do średniej krajowej. Myślałam: skoro ludzie żyją za 1,5 tys. zł, to jeśli ja wydaję 4 tys., to jest ok. I jeszcze zostaje część, którą mogę zainwestować.

Dlaczego postanowiła odejść, ciesząc się uznaniem i szacunkiem szefów?

– Mam ogromną potrzebę wolności i kontaktu partnerskiego. A w korporacji są one trudne do zrealizowania. Zawsze ktoś jest od kogoś zależny – tłumaczy.

Z psychologią po swojemu

Podjęcie decyzji o rezygnacji z pracy w wydawnictwie ułatwiło życie. Konkretnie – ciąża. Wyczekiwana od lat Julka wniosła ogrom macierzyńskiej radości i... depresję poporodową.

– Dziecko nie jadło, płakało, a ja kompletnie nie wiedziałam, o co chodzi, i wpadałam w panikę, że dzieje się coś złego. Nic nie wyglądało tak, jak opisywano to w mądrych książkach – wspomina.

Podjęła terapię: – Zaczęłam spotykać się z samą sobą. Z tym, czego naprawdę chcę, a nie czego oczekują ode mnie inni ludzie.

Ewa mówi, że tak zaczęła się chyba najpiękniejsza przygoda w jej życiu. Kiedy bowiem skończyła kilkuletnią terapię, połknęła bakcyla psychologii.

Na urlopie wychowawczym założyła i prowadziła własną firmę PR. Wspólniczkę zarekomendowała jej przyjaciółka. Iza okazała się strzałem w dziesiątkę.

– Jest jedną z najbliższych mi osób, bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Zbliżyły nas te same fundamenty – uczciwość, podobny stosunek do pracy i pieniędzy, spojrzenie na świat. Jak w małżeństwie. Zaczęłam wierzyć w aranżowane małżeństwa – śmieje się Ewa.

Poprzednia
1 2 3 4

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Hubert Kozieł

Czy Podesta zadławi się pizzą?

• SPISKOWA TEORIA WSZYSTKIEGO • Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych były wielkim zwycięstwem zwolenników spiskowej teorii dziejów. Potwierdziły bowiem wiele ich tez

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy