Platforma bierze wojsko
Czy po to, aby czołgi wyjechały przeciwko protestującym?
Rozkaz wydany żołnierzowi przez osobę uprawnioną (przełożonego) podlega bezwzględnemu wykonaniu. Odmowa lub złe wykonanie rozkazu w warunkach wojennych może skutkować skazaniem na śmierć. Wydawanie rozkazów wymaga więc wielkiego poczucia odpowiedzialności i musi opierać się na wiedzy i żołnierskim doświadczeniu. Oficer, który przechodzi ścieżki awansu, osiąga coraz wyższe stopnie i zajmuje kolejne stanowiska dowódcze, nie tylko wydaje rozkazy swoim podwładnym, lecz także je otrzymuje od przełożonych. Jednocześnie wydaje i wykonuje rozkazy oraz uczy się, jak należy się nimi posługiwać. Takiego doświadczenia zwykle nie mają cywilni ministrowie obrony – minister Janusz Onyszkiewicz twierdził, że nadaje się na „cywilnego" ministra obrony, bowiem w wojsku nie służył. Dlatego funkcje rozkazodawcze w Siłach Zbrojnych pozostawiono wojskowym i postawiono na ich czele szefa SG WP działającego „z upoważnienia ministra". Teraz po degradacji pozycji szefa Sztabu Generalnego minister staje się wprost rozkazodawcą dla mianowanych przez siebie, a więc zależnych tylko od niego, dowódców wojskowych.
Jaki wniosek można jednak wysnuć z powyższego? Po zmianach w systemie dowodzenia minister, a więc rząd uzyska wyłączność na decydowanie o tym, co ma robić armia. Determinacja przeprowadzenia zmiany systemu cywilnej kontroli jest tak duża, że jej zwolennicy będą musieli obejść Konstytucję RP, aby nowe rozwiązania wprowadzić w życie.
W nowym systemie nie tylko obniżono rangę szefa Sztabu Generalnego, lecz także likwiduje się stanowiska dowódców poszczególnych rodzajów Sił Zbrojnych i powołuje dwóch nowych dowódców najwyższego szczebla, których w konstytucji nie ma! Przepis dotyczący zwierzchnictwa głowy państwa nad Siłami Zbrojnymi mówi, że prezydent mianuje szefa SG, który według ustawy o powszechnym obowiązku obrony „jest najwyższym pod względem pełnionej funkcji żołnierzem w czynnej służbie wojskowej" (art. 7 pkt 2. ustawy). W konstytucji są też wymienieni dowódcy rodzajów Sił Zbrojnych, których prezydent nie będzie mógł powołać, bo te stanowiska zostaną zlikwidowane. Proponowane rozwiązanie jest sprzeczne z konstytucją, a ma być wprowadzone „na poziomie legislacyjnym (bez zmian w obowiązującej konstytucji)" jedynie przez przyjęcie lub znowelizowanie ustaw.
Co dostanie Komorowski?
Prezydent zachowa konstytucyjne prawo mianowania szefa SG WP, ale nie będzie powoływał najwyższego dowódcy wojskowego i straci wpływ na obsadę najwyższych stanowisk dowódczych w armii. Znając ambicje Komorowskiego, należy się zastanowić, jaka była cena jego zgody na uszczuplenie przysługujących mu uprawnień (jestem „dogadany" z Siemoniakiem, mówił w radiu).
Niedostrzeganym, a istotnym elementem cywilnej kontroli nad wojskiem powinien być związek Wojska Polskiego ze społeczeństwem. W polskiej tradycji ukształtował się specyficzny układ tych relacji. Służba wojskowa będąca na Zachodzie zawodem w Polsce stała się obowiązkiem patriotycznym w walce o niepodległość. Patriotyczny motyw służby wojskowej utrwalił się w okresie II RP i w walce o niepodległość w latach II wojny światowej. Silny związek wojska ze społeczeństwem bardzo utrudnił użycie armii przeciwko obywatelom. Wraz z odzyskaniem wolności po 1989 r. polska tradycja zaczęła powracać do koszar. Nie udało się jej w pełni przywrócić, ponieważ nie usunięto spadku po siłach zbrojnych PRL-u, które wdrażano do działań sprzecznych z oczekiwaniami Polaków. Do tego wraz z przekształceniem armii w wojsko zawodowe zaczęły zanikać patriotyczne motywy służby. Na pierwszym miejscu znalazły się warunki pracy i płacy żołnierzy zawodowych.
W procesie tworzenia armii nacisk położono na ofensywne działania ekspedycyjne i kształcenie żołnierzy w wykonywaniu funkcji quasi-policyjnych. Jak na zmiany tak daleko idące i o tak znaczącym charakterze dla ustroju państwa dyskusja o reformie nie ma charakteru debaty publicznej. A przecież w obliczu nadciągającego kryzysu i spodziewanych masowych protestów podporządkowanie wojska wprost partii rządzącej budzi niepokój. Pojawiły się opinie, że pod rządami PO wojsko zostało zamienione w formację o charakterze pacyfikacyjnym i jest ono widziane jako aparat represji. A prowokacyjne pytanie, czy czołgi zostaną użyte przeciwko protestującym, nie wygląda już tak absurdalnie.