Mafia słodko-kwaśna
Komunistyczna Partia Wietnamu rządzi centrum handlowym w Wólce Kosowskiej
Pod rękę z Milicją Ludową
Środowisko wietnamskie jest bardzo trudne do rozpracowania. Różnice językowe i kulturowe to tylko początek problemów. Wiele narzędzi używanych przy rozbijaniu rodzimych gangów tu zwyczajnie nie działa. Ciężko chociażby – z oczywistych względów – wprowadzić agenta pod przykryciem. CBŚ korzysta więc z pomocy wietnamskich organów ścigania. Ale to jeszcze bardziej zniechęca imigrantów do kontaktu z naszymi służbami. Boją się, że zostaną przekazani budzącemu grozę oddziałowi A18 Milicji Ludowej – wietnamskiej bezpiece. Ich obawy nie są bezzasadne. Gdy zostanie złapany Wietnamczyk bez dokumentów, nasze służby wzywają przedstawicieli ambasady, by go rozpoznano. Na takiej rozmowie zawsze obecny jest oficer wietnamskich służb. Zwykle pada propozycja nie do odrzucenia – współpracujesz albo mówimy, że cię rozpoznaliśmy, wystawiamy paszport i zabieramy do kraju. – Dla Wietnamczyka, który uciekł z własnego kraju, największą karą będzie deportacja – mówi w rozmowie z nami Ngoc, jeden z tysięcy nielegalnych mieszkańców Wólki Kosowskiej.
Również Straż Graniczna potwierdza fakt współpracy z wietnamskimi służbami. – W przypadku obywateli Wietnamu na podstawie umowy między Polską a Wietnamem o przekazywaniu i przyjmowaniu obywateli obu państw odbywają się cykliczne wizyty ekspertów wietnamskich w Polsce. Celem tych wizyt jest potwierdzenie tożsamości cudzoziemców deklarujących wietnamskie obywatelstwo, których tożsamości dotychczas nie udało się ustalić, głównie z powodu podawania przez nich nieprawdziwych lub niepełnych danych – mówi w rozmowie z nami chorąży Agnieszka Golias
– Jest strach. Jest ciągły strach. Każdego dnia. Z jednej strony musimy się bać reżimu, z drugiej musimy unikać deportacji. A deportacje wykonują przecież polskie służby. Więc unikamy także policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej. Nawet w Polsce wszyscy musimy działać w konspiracji – opowiada w rozmowie Ngoc. – Kontrole są częste – dodaje. – Nawet co dwa dni. Jak tylko pojawia się radiowóz, to cała Wólka Kosowska wie i ci, którzy nie mają dokumentów, chowają się, gdzie się da.
Ale według samej Straży Granicznej liczba kontroli jest znacznie mniejsza niż w latach poprzednich. – W Wólce Kosowskiej funkcjonariusze Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej w I półroczu 2012 r. przeprowadzili 16 działań. W większości przypadków prowadzone były one w rejonie centrum handlowego, a nie bezpośrednio na jego terenie. Zatrzymano dziewięć osób (ośmiu obywateli Wietnamu i jednego obywatela Chin), z czego cztery osoby zwolniono, a pięć decyzją sądu osadzono w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców – mówi chorąży Golias.
Społeczność wietnamska w Wólce Kosowskiej szacowana jest na blisko 10 tys. osób. Połowa z nich przebywa tu nielegalnie. Cały czas napływają nowi. Niewielu udaje się złapać podczas przekraczania granicy. W pierwszym półroczu 2012 r. Straż Graniczna zatrzymała 36 Wietnamczyków, którzy usiłowali nielegalnie przedostać się do Polski.
Wbrew pozorom szlak wiodący przez kraje naszych wschodnich sąsiadów nie jest ani jedyny, ani nawet najczęściej używany. Choć blisko jedna trzecia Wietnamczyków trafia do nas przez Białoruś, to większość przekracza granice z Czechami czy Niemcami. Często – jak twierdzą nasze źródła w Straży Granicznej – posługują się fałszywym czeskim paszportem.