Miłość i pięść
Z Jakiem Audiardem, reżyserem filmu „Rdza i kość”
I naprawdę nie wiem.
Nie żałuje pan, że jako reżyser zadebiutował tak późno?
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Ale niczego nie wolno robić na siłę. Widocznie dopiero po czterdziestce dojrzałem do reżyserii. Miałem już wtedy pewną pozycję w kinie, dzięki której uniknąłem wielu męczarni, na jakie narażony jest debiutant. Mogłem na przykład pozwolić sobie na najlepszą dla tego filmu obsadę. U jakiego debiutanta zagrają Jean-Louis Trintignant, Jean Yanne i Mathieu Kassovitz?
Dzisiaj nie ma pan poczucia, że musi nadrobić tamte lata, ścigać się z czasem?
Do pięćdziesiątki w ogóle mnie to nie obchodziło. Potem zaczął się przyplątywać niepokój. W ubiegłym roku skończyłem 60 lat i nagle poczułem, że czas kurczy się potwornie szybko. Ale mam nadzieję, że jeszcze trochę przede mną. Jeszcze kilka filmów chciałbym zrobić. Jestem niepoprawnym optymistą, który wierzy w kino. Wciąż myślę, że to świetne narzędzie pozwalające opisywać świat.