Demokracja w Polsce umiera
Wywiad z prof. Piotrem Glińskim, kandydatem na premiera rządu technicznego
To znaczy, że spośród trzech możliwości wybiera pan model autorski?
Tak, ten model najbardziej by mi odpowiadał.
Ale on jest najbardziej ryzykowny.
Ryzyko jest wpisane w każdą z tych propozycji. Choć rzeczywiście, problemem może być labilne poparcie polityczne. Historia jednak pokazuje, że takie rozwiązania bywają trwałe, gdy spełniają oczekiwania.
Taka potrzeba musi się pojawić nie tylko w kręgu jednej partii opozycyjnej, ale także w świadomości społecznej.
A jeszcze się nie pojawiła? Społeczeństwo czeka na nowe otwarcie i nowe nadzieje.
A pojawiła się też legitymacja dla rządu technicznego?
Z regularnie prowadzonych badań wynika, że na początku opinia publiczna na taką ofertę bardzo dobrze zareagowała. Kiedy już wiadomo było, że nie jest to rząd hipotetyczny, tylko rząd Glińskiego kontra rząd Tuska, zablokowano mnie kompletnie w mediach i poparcie było bardziej korzystne dla premiera. Natomiast teraz, gdy moja oferta w pewnych obszarach budzi większe nadzieje, ta blokada jest jeszcze mocniejsza. Zwłaszcza w mediach elektronicznych. Oponenci bardzo dbają o to, bym pozostał nierozpoznawalny. W ciągu 19 ostatnich tygodni byłem w obu programach telewizji publicznej raz przez blisko kwadrans. Właśnie na tym polega polska demokracja, że jedną ręką knebluje się przeciwnika, który i tak jest bezbronny, a drugą mu się wygraża. Tak regularnie robi obóz polityczny Donalda Tuska. To jest, panie premierze, brzydki faul.
Ale to nie badania opinii publicznej, tylko arytmetyka sejmowa zdecyduje o...
...tym, czy projekt przejdzie czy nie. Wiem. Ale wiem też, że arytmetyka sejmowa jest funkcją odpowiedzialności poszczególnych posłów, którzy przecież przysięgali wobec narodu na konstytucję, że będą sprawowali wolny mandat. Wolny i zgodny z sumieniem. Mam oczywiście świadomość, że tym razem może się nie udać, że nie przekonam dostatecznej liczby posłów do skorzystania z wolnego mandatu i odejścia od dyscypliny klubowej, ale ja nic więcej nie jestem w stanie teraz zrobić. Mogę jeszcze położyć na szalę swój życiorys, swój dorobek.
Gdzie tych posłów należy szukać? PJN nie ma w Sejmie. Solidarna Polska odmawia poparcia, a wicepremier Piechociński jest wprawdzie za naprawą życia publicznego, ale PSL za panem się nie opowie.
Jak pragmatycznie rozumie się w PSL dobro publiczne, to wszyscy wiemy. PJN nie istnieje także poza Sejmem. Poseł Paweł Kowal robi fałszywe kroki. Jeśli chce pozostać liczącym się w polityce konserwatystą, musi się dogadać z Jarosławem Kaczyńskim. I to samo dotyczy Zbigniewa Ziobry. Wprawdzie Solidarna Polska jest w lepszym położeniu, bo ma klub parlamentarny, ale jej pozycja polityczna jest słaba. Moje nawoływania nie będą miały jednak znaczenia, bo to są ludzie o wybujałych ambicjach osobistych, więc pewnie pozostaną przy swoim. Choć chciałbym się mylić. Z Solidarną Polską będę niedługo rozmawiać.
A może nie przekonał pan posłów sposobem prezentacji gabinetu. Takim fragmentarycznym.
Byłem zwolennikiem przedstawienia całości koncepcji i wszystkich ekspertów, ale przekonano mnie do innej, etapowej formuły. Będziemy teraz w moim zespole decydować o dalszych sposobach działania.
O kandydaturach także? Profesor Rybiński powiedział jednak coś, od czego również pan się odciął.
Nie będę cenzurował wypowiedzi pracujących ze mną ekspertów. Zauważmy jednak, że ktoś wreszcie zaczął mówić o stypendium demograficznym. Dotknął dramatycznego w Polsce problemu, więc politycy, zamiast rzucać się na profesora Rybińskiego, powinni się uderzyć w piersi, bo nic w tej sprawie nie robią.
Co jest dziś największym problemem polskiej polityki?
Właśnie sposób sprawowania władzy. Z jednej strony jest to pochodna braku respektu dla wiedzy o funkcjonowaniu demokracji, z drugiej natomiast, pochodna struktury interesów, które mają wpływ na władzę. Nie potrafię ocenić, czy pan premier nie wie, na czym polega dobro wspólne, czy kiedyś wiedział, ale już dawno zapomniał, czy może doradcy podpowiedzieli mu, że jego dobro subiektywne i dobro wspierającej go grupy jest najlepsze dla całego społeczeństwa. Po decyzjach poznaję jednak, że ta opcja bardzo mu odpowiada. Ja się z takim myśleniem nie zgadzam. Podobnie jak nie zgadzam się na ignorowanie interesu ogólnospołecznego, bo to jest nasze największe nieszczęście.