Żyd od Chrystusa
Wywiad z Darkiem Rosiakiem, dziennikarzem i publicystą, autorem książki „Człowiek o twardym karku”
W dodatku efekt finalny dla księdza Jakuba jest taki, że dostaje do ręki lustro, a to, co widzi, jest niekoniecznie tym, co chciałby zobaczyć. Podejrzewam, że niewielu ludzi, tak poharatanych życiem jak on, zdecydowałoby się na tak szczere rozmowy. Mam nadzieję, że ludzie wybaczą mu słabości, które ta książka również ukazuje.
Ksiądz Jakub wielokrotnie powtarza w książce, podobnie jak w udzielonych wywiadach, że jest Żydem od Chrystusa.
Jedyna rzecz, której on nie znosi, to kiedy się o nim mówi, że jest żydowskim księdzem. Nie ma żydowskich księży, on jest po prostu i księdzem, i Żydem, takim samym Żydem jak Chrystus i pierwsi chrześcijanie. Zresztą jego wielki problem dotyczy tego, z czym muszą mierzyć się katoliccy księża w ogóle – jak znaleźć sobie miejsce w zhierarchizowanej strukturze, gdy okazuje się, że widzi się pewne rzeczy i mówi pełnym głosem o rzeczach, których twoi zwierzchnicy nie chcą ani widzieć, ani słyszeć. Jeśli w dodatku ma się tak silną osobowość jak mój bohater, to jest to szczególnie trudne.
W książce pokazujesz, jak oczekiwania księdza Waszkinela wobec Izraela nie wytrzymały zderzenia z rzeczywistością. Bo w Izraelu okazał się on tak samo obcy, jak czuł się w Polsce.
Tu jest kolejny konflikt, kolejne spięcie – Żyda i księdza katolickiego. Jeden z moich rozmówców mówi, że Izrael lepiej traktuje Żyda, który za czasów komunizmu był ubeckim bandziorem, niż Żyda, który jest katolickim księdzem. Brzmi to potwornie, ale taka jest prawda. Waszkinel nie mógł tego na początku zrozumieć, ale od kilku miesięcy chyba zaakceptował, że Izraelczycy go po prostu nie chcą przyjąć w tej wersji, w której istnieje. A nie chcą go, bo jest katolickim księdzem. Cytując wypowiedzi ludzi z religijnego kibucu, gdzie mieszkał Waszkinel: „jeśli ktoś wierzy, że spożywając kawałek chleba, spożywasz ciało Boga, to nie jesteś Żydem. Jeśli pijesz wino i wierzysz, że to krew Chrystusa – nie jesteś Żydem. Możesz być Żydem, nie wierząc w Boga, nie uznając Izraela, traktując pogardliwie całą żydowską tradycję, ale nie możesz być Żydem, będąc katolickim księdzem". Oczywiście ksiądz Jakub otoczony jest w Jerozolimie gronem życzliwych mu ludzi i daje sobie radę, ale to nie jest tak, jak sobie kiedyś wyobrażał: że przyjedzie do Izraela i zostanie przyjęty z radością jako jeden z nich. Gdyby zrzucił sutannę, to przyjęliby go, ale on nie chce tego zrobić.
Kto zawinił, że ksiądz Jakub nie stał się pomostem do dialogu polsko-izraelskiego? Ze swoim życiorysem jest stworzony do tej roli.
Kilka osób po drodze – ci, którzy decydowali o jego karierze naukowej, którzy mu przeszkadzali w budowaniu tożsamości po tym, jak dowiedział się, że jest Żydem. On sam też, bo gdyby napisał habilitację, to zostałby na uczelni, jako profesor miałby znacznie większą swobodę. Pamiętajmy, że zarówno w Polsce, jak i w Izraelu ksiądz Jakub jest otoczony gronem życzliwych ludzi, ma – chyba zawsze miał – znacznie więcej przyjaciół niż wrogów. Być może jego życie ułożyłoby się inaczej, gdyby miał trochę bardziej ugodowy charakter albo umiał ostrzej zawalczyć o siebie. Ale on kieruje się emocjami, które czasem zniechęcają ludzi.
Zastanawia mnie moment, w którym nastoletni Waszkinel, zapytany przez ojca o plany na przyszłość, mówi, że chciałby zostać księdzem, choć akurat w tym czasie wyraźnie odsuwa się od Kościoła. Ta decyzja jest dla mnie niezrozumiała.
Jest uparty jak wół. Jego motywacji z tamtych czasów nie rozumiem, to się nie trzyma kupy. Gdy chcesz się zbuntować przeciw rodzicom, to bierzesz plecak i wyjeżdżasz pod namiot albo zaczynasz palić papierosy, ale nie zostajesz księdzem. Ale to wiele o nim mówi, o jego charakterze i sposobie, w jaki buduje swoją tożsamość. Pamiętajmy, że wielu polskich Żydów – sierot po Holokauście – radzi sobie z przeszłością zupełnie inaczej niż ksiądz Jakub. W książce pojawia się np. postać pani Elżbiety Ficowskiej. Ona również ma pochodzenie żydowskie, ale to nie wpływa na jej życie w jakiś dramatyczny sposób, nie czuje się Żydówką, tylko Polką. Gdy dochodzimy do Izraela, to okazuje się, że prawie wszystkie rodziny w tym kraju mają dramatyczną przeszłość. W losie księdza Jakuba nie ma dla Izraelczyków nic szczególnie niezwykłego czy poruszającego, poza tym, że jest księdzem katolickim. Jednocześnie pamiętajmy, że każdy przeżywa swoją tragedię na swój sposób, bo nie ma obiektywnej miary, którą mierzy się ból.