Zamach na gotówkę
To nie political fiction. Za kilka lat za próbę płatności gotówką będzie można trafić do więzienia
Oficjalnie rejestrowanie transakcji ma zwiększać wpływy podatkowe, przeciwdziałać praniu brudnych pieniędzy i oszustwom finansowym. W rzeczywistości lobby finansowe: banki, organizacje obsługujące transakcje elektroniczne, właściciele bankomatów, wespół z biurokratami starają się zmusić nas do posługiwania się wyłącznie kartami płatniczymi. Powód jest prosty – chcą się dobrać do naszych kieszeni.
Zmierzch ery pieniądza
Kupujesz używany samochód. Na parkingu wręczasz kontrahentowi plik banknotów. Po chwili zajeżdżają od tyłu dwa radiowozy. Lądujesz na betonie skuty kajdankami. Dałeś się złapać. Policja finansowa monitorowała, jak na portalu aukcyjnym wylicytowałeś wymarzone auto, ale nie dokonałeś płatności elektronicznej w wymaganym terminie. Zatrzymanie ułatwił miejski monitoring. Zostałeś gotówkowym przestępcą.
To nie jest nowa wersja filmu „Wróg publiczny" Tony'ego Scotta. To rzeczywistość, w której znajdują się mieszkańcy Hiszpanii, Włoch, Grecji, Meksyku, a wkrótce krajów skandynawskich. W wymienionych państwach jednym z podstawowych wykroczeń przeciwko systemowi finansowemu jest posługiwanie się gotówką. Chcesz być legalny – płać kartą. Ale gdy płacisz kartą, płacisz prowizję bankowi, a wszystkie transakcje są rejestrowane – masz więc mniejsze możliwości optymalizacji podatkowej.
Już w grudniu 2011 r. premier Włoch Mario Monti podpisał ustawę zakazującą używania gotówki dla transakcji powyżej 1000 euro. „Monti zwariował" – komentowano, a dziennikarze „Bloomberga" wytykali mu, że skończył tę samą uczelnię – Yale University – co James Tobin, autor niesławnego podatku Tobina. „Jest przecież członkiem Grupy Bildelberg" – przypominali wyznawcy spiskowej teorii organizacji nowego porządku świata.
Włosi są uznawani za największych oszustów podatkowych, a mafia wytwarza bogactwo narodowe porównywalne do oficjalnych obrotów w gospodarce. Nic dziwnego, że Włosi niechętnie dzielą się z fiskusem. Płacą jedne z najwyższych podatków na świecie. Państwo inkasuje nawet 70 proc. dochodów za życie w tym pięknym kraju. Dlatego mieszkańcy Italii, kiedy tylko mogą, wywożą gotówkę w walizkach i ukrywają ją w bardziej przyjaznych finansowo państwach. A guardia di finanza (policja podatkowa), latając helikopterem po wybrzeżu, filmuje nowo powstające posiadłości i pyta: skąd mieliście na to pieniądze?
Na podobny krok zdecydowali się w zeszłym roku Hiszpanie. Nielegalne są transakcje gotówkowe powyżej 2500 euro. Obywatele w tym kraju najczęściej oszukiwali fiskusa, zaniżając transakcje na rynku nieruchomości i samochodów używanych. Premier Mariano Rajoy zauważył w tym kroku szansę na podreperowanie dziurawego budżetu. Szara strefa w Hiszpanii, jedna z największych w Unii Europejskiej, szacowana jest na blisko ćwierć biliona euro i wytwarza niemal jedną czwartą produktu narodowego brutto.
„Społeczeństwo bez gotówki, elektroniczny pieniądz, jednolite i globalne elektroniczne ID z wmontowanym czipem radiowym bądź ID implantowane bezpośrednio w ludzkie ciało, a także inne nowoczesne technologie – oto charakterystyczne cechy procesu przemiany współczesnego człowieka w niewolnika" – uważa Song Hongbing, autor bestsellerowej książki pt. „Wojna o pieniądz".
Nielegalne banknoty
Spirala kuriozalnych przepisów zaczęła się rozkręcać na dobre. W tym roku do 1000 euro gotówką można płacić w Grecji, ale tamtejsze Ministerstwo Finansów nie kryje, że wkrótce maksymalna kwota zostanie obniżona do 500 euro. Włosi sięgają jeszcze głębiej do kieszeni swoich obywateli i zapowiadają obniżkę legalnych transakcji do... 50 euro. To oznacza już faktyczną delegalizację gotówki i zastąpienie fizycznego pieniądza walutą elektroniczną. Grecki parlament liczy na 2,5 mld dodatkowych wpływów do budżetu, ale lokalni przedsiębiorcy określili przepis jako bandycki i zapowiedzieli, że wyjdą na ulice.