Papieskie konklawe, czyli czarno widzę
Nic nie stoi na przeszkodzie, by Murzyn założył tiarę – może poza przepowiednią, iż będzie to oznaczać koniec świata. Spoko, wytrzymamy i papieża z Ghany
Ten żart nie jest mój, tak kiedyś powiedział polski trener zaproszony do prowadzenia afrykańskiej reprezentacji, zapytany o pierwsze wrażenia. Otóż ja czarno widzę, bo zgadzam się z okładką poprzedniego numeru „Uważam Rze" – nastąpi czarny jak smoła nowy papież Peter Turkson...
Od razu odpowiem, gdyby ktoś mnie zapytał, czy Ojciec Święty winien być biały czy czarny – ze względu na nasze doświadczenia byle nie był rudy! Kolega mnie pocieszył, wierząc w dobre wyczucie Boga i Jego ostrożność: „A widziałeś kiedyś rudego księdza?". No nie widziałem. Za to czarnych sporo, rzekłbym nawet – nadto.
Ale inny kolega, zajmujący się zawodowo cudami Jana Pawła II (jak wiadomo, wciąż potrzebne są kolejne, by nasz rodak został świętym), przejechał się do Lourdes, a tam przepytał dyrektora sanktuarium dokumentującego wszelkie przypadki uzdrowień, zwanego nomen omen „doktorem od cudów". Czy my, wierzący w Boga,
tu w Europie, mamy większe szanse na uleczenie naszych bliskich... I on odpowiedział wprost szokująco: „Wcale!". Według statystyk, a one są już stuletnie, równie dobrze może uzdrowić się cudownie, czyli niezgodnie z potocznym pojmowaniem medycyny, każdy niewierzący. Jest tylko jedna grupa ludzi, która cudownie zdrowieje wiele razy częściej: to wierzący w Boga Murzyni.
A zapytany czemu, odpowiada wprost: „Bo w Afryce nie ma ani lekarstw, ani szpitali. Krewni siedzą przy łóżku chorego, modlą się, a on... zdrowieje!".
Cuda, prawda? W tej Afryce mnóstwo zatem kościołów, choć nie zawsze bezpiecznych. Gwiazdor ostatnich mistrzostw Afryki Moses (Mojżesz) z Chelsea wyznał, że jego rodzice spłonęli właśnie w nigeryjskim kościele podczas pogromu. Hm, zatem wiara w tej części świata wymaga odwagi i na pewno jest bliższa tej Chrystusowej. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by Murzyn założył tiarę – może poza przepowiednią z XIX w., iż będzie to oznaczać koniec świata. Spoko, już mecz na Wembley miał być dla Anglii końcem świata, grudzień 2012 też... Wytrzymamy i papieża z Ghany.
Zresztą jego wybór to nie rzecz Ducha Świętego ani firmy Ladbrockes, która stawia go jako faworyta. To wybór – nie uwierzycie – USA, i to sprzed pół wieku! Dokładnie taki sam wybór jak Baracka Obamy na prezydenta USA albo Kofiego Annana na szefa ONZ. Zauważył to w latach 60. zeszłego stulecia mój ukochany felietonista Art Buchwald (podobnie jak Turkson znał hebrajski, zatem niegłupi gość), dostrzegając, iż największe korporacje chcą mieć u siebie „pokazowego Murzyna", żeby zademonstrować sprzeciw wobec dyskryminacji i bojkotowi. Tak zwane przez niego „kuszenie Murzynów" odbywa się po cichu. I on, Art B., żartobliwie opisuje (50 lat temu!) kuszenie pomocnika magazyniera w nowojorskim domu towarowym. Towarzystwo Woda Sodowa oferuje mu posadę samodzielnego urzędnika.
– Czy będziecie chcieli, żebym siedział obok drzwi?
– Prawdę mówiąc, tak.
– Jaki będzie mój tytuł? Towarzystwo Światło i Gaz zaproponowało mi wiceprezesa wykonawczego. Ile płacicie?
– Dwadzieścia pięć tysięcy dolarów, plus dochody uboczne, plus dom w białej dzielnicy wraz z ochroną policyjną przez tydzień po wprowadzeniu się. Proszę tylko podpisać.
– Nie mogę. Dom towarowy, w którym pracowałem jako pomocnik magazyniera, mianował mnie prezesem.
– I co pan będzie robił?
– Będę siedział koło drzwi.