
Polska skarży Polskę
Do Trybunału w Strasburgu droga jest długa i wyboista. Ta peregrynacja do sprawiedliwości jest dla zdeterminowanych i cierpliwych
Przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu rozpatrywanych jest obecnie ok. 130 tys. skarg z Polski. W 2012 r. wydano 11 678 wyroków, za bezzasadne uznano 86 201 spraw. W 2011 r. zapadło 1511 wyroków, a za nieuzasadnione uznano 50 677 spraw. W 2010 r. wydano 2607 wyroków, a 385 757 spraw odrzucono jako bezzasadne. Jest poprawa, bo na początku XXI w. Polska przodowała wśród 47 krajów w liczbie skarg do Strasburga. ETPC nie wzywa do siebie skarżących ani pozwanego państwa. W ciągu roku odbywa się od 30 do 40 rozpraw. Z roku na rok jest coraz mniej zasadnych skarg, zapada więc mniej wyroków.
Prezydent nie jest Kowalskim
Bat ETPC czują sądy i ustawodawca. Ale wciąż niewystarczająco. Polski standard nie koresponduje ze strasburskim. Wystarczy przykład polityka czy wysokiej rangi urzędnika. Nasz wymiar sprawiedliwości nie chroni zwykłego Kowalskiego tak jak tych pierwszych.
– Za znieważenie prezydenta jest przewidziana wyższa kara niż za znieważanie zwykłej osoby. W Polsce wciąż panuje przekonanie, że prezydenta oraz inne osoby publiczne należy chronić mocniej niż zwykłego obywatela. Tymczasem jest inaczej. Osoby publiczne wystawiają się na krytykę, na reakcje społeczne. Nie ma zatem w demokratycznym państwie podstaw do tego, by chronić je bardziej. Użycie przepisu, który ustanawia wyższą odpowiedzialność karną za znieważenie prezydenta lub głowy obcego państwa, jest bardzo podejrzane w Strasburgu – mówi prof. Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN, ekspert w dziedzinie postępowań przed Trybunałem w Strasburgu.
Wygrane oznaczają bardzo szybką wypłatę zadośćuczynienia przez polski rząd (do trzech miesięcy). Pokutuje jednak brak świadomości wśród prawników. Większość nie wie, że skargę strasburską pisze się inaczej niż odwołanie od orzeczenia polskiego. W Polsce jest tylko kilku ekspertów od postępowań przed ETPC.
– Trybunał w Strasburgu nie jest sądem „czwartej instancji". Jeśli skazany uważa, że jest niewinny, musi o to powalczyć przed polskimi sądami. Musi wnieść apelację i kasację od skazującego go wyroku. W Strasburgu może natomiast kwestionować rzetelność postępowania sądowego, gdyby nasz sąd nie odniósł się w wyroku do dowodów świadczących o niewinności. Ale czasami źródło zarzutu mówiącego o naruszeniu konwencji może tkwić w przepisie polskiego prawa, np. dotyczącym granic swobody wypowiedzi. Tylko że wtedy przed udaniem się do Strasburga należy spróbować zakwestionować taki przepis przed Trybunałem Konstytucyjnym w Polsce – wyjaśnia prof. Ireneusz Kowalski.
Z analizy statystyk wynika, że najwięcej wyroków dotyczy rzetelności postępowania sądowego (w kontekście dowodowym), długości postępowania oraz prawa do skutecznego środka odwoławczego. Wiele spraw dotyczy prawa do wolności (tymczasowe areszty, ich długość lub pozbawienie wolności bez podstawy prawnej). Sporo wyroków, ale dużo mniej niż w wyżej wymienionych kategoriach, zapada w zakresie zakazu tortur i nieludzkiego, poniżającego traktowania (są to sprawy dotyczące warunków w więzieniach, brutalności policji, służb więziennych). Od maja 2009 r. na podstawie ustawy z 2004 r. o skardze za naruszenie prawa strony do rozpoznania w postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki można skarżyć się także na długość prokuratorskiego postępowania przygotowawczego.
Zniesławienie: polityk kontra dziennikarz
Trybunał rozpatruje obecnie kilkanaście spraw dotyczących zniesławienia. Polska wie, że może jej grozić przegrana, ale nie zmienia prawa, praktyki, nie doszkala sędziów, żeby nie orzekali przeciwko standardom strasburskim. Za pomocą Strasburga udało się w Polsce zmienić niektóre instytucje, ale nie zniesławienia.
Radny Marek Ciesielczyk został skazany przez polskie sądy za zniesławienie dziennikarza lokalnej telewizji S.Tar TV. W rezultacie stracił mandat radnego Tarnowa. Złożył skargę do ETPC. Przegrał.