Wicepremier od nadzoru
Czyje interesy w rządzie reprezentuje Jacek Rostowski? Czy nasza polityka finansowa na pewno służy Polsce?
Dokładnie tydzień temu prezydent Bronisław Komorowski wręczył nominacje nowym członkom rządu. Największym beneficjentem ostatniej rekonstrukcji gabinetu Tuska okazał się Jacek Rostowski (a właściwie Jan Antony Vincent-Rostowski), który został wicepremierem. To decyzja zaskakująca z kilku powodów.
Po pierwsze, od początku rządów Donalda Tuska mieliśmy jednego wicepremiera i nic nie wskazywało, że potrzebny jest drugi. Stanowisko to przypadało koalicjantowi Platformy Obywatelskiej – Polskiemu Stronnictwu Ludowemu. Zwyczajowo funkcję wicepremiera w rządzie Tuska pełnił lider PSL – najpierw Waldemar Pawlak, a po nim Janusz Piechociński.
Po drugie, wicepremierem polskiego rządu został człowiek z tajnymi powiązaniami w świecie międzynarodowej finansjery, o których opinia publiczna niewiele wie. W maju ubiegłego roku Rostowski uczestniczył w spotkaniu Grupy Bilderberg w Chantilly (w stanie Wirginia w USA), w którym udział wzięli m.in. prezes Banku Światowego James Wolfensohn, amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton, były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy oraz David Rockefeller i Jacob Rothschild. Takie spotkania odbywają się co roku, a podczas nich omawiane są najważniejsze sprawy dotyczące globalnego bezpieczeństwa, polityki i gospodarki. Ich uczestnicy są zobowiązani do zachowania absolutnej tajemnicy. Od dawna wiadomo, że Grupa Bilderberg jest czymś w rodzaju ponadnarodowego rządu świata. Jej decyzje mają zmierzać do stworzenia nowego światowego ładu. I nie jest to wcale mrzonka. Coraz częściej mówi o tym wielu polityków i dziennikarzy. O postanowieniach, jakie zapadły na spotkaniu w Chantilly, nic nie wiadomo. Nie było nawet żadnych przecieków.
W tym kontekście pytanie, czyje interesy Rostowski reprezentuje w polskim rządzie, jest uzasadnione. Czy polityka finansowa Polski na pewno jest prowadzona w naszym interesie? Czy awans Rostowskiego nie ma aby na celu wzmocnienia nadzoru Grupy Bilderberg nad polityką państwa w obliczu spowolnienia gospodarczego, które już niebawem może się przerodzić w kryzys? Dziwnym zbiegiem okoliczności prawie natychmiast po mianowaniu Rostowskiego na wicepremiera Polska postanowiła przyspieszyć wejście do strefy euro, przyjmując projekt ustawy zezwalającej na ratyfikację unijnego paktu fiskalnego. A wejście do strefy euro jest na razie wbrew naszym interesom. Powiązanie naszej waluty z systemami silniejszych gospodarek i pozbycie się możliwości prowadzenia samodzielnej polityki pieniężnej zaszkodzi naszej gospodarce. Jeżeli jest spowolnienie gospodarcze, to osłabia się waluta (złotówka) i poprawia konkurencyjność eksportu. Wprowadzając euro, utrudniamy sobie powrót na ścieżkę wysokiego wzrostu. A przecież i bez tego nic nie wskazuje na to, że w najbliższych latach kondycja gospodarcza naszego kraju ulegnie poprawie. Sam Rostowski w jednym z ostatnich wywiadów nie ukrywał, że spowolnienie potrwa rok, półtora, a może nawet dłużej. Chyba że komuś zależy, abyśmy nie rozwijali się za szybko.