W Polsce B lepiej nie będzie
Warmińsko-mazurskie i podlaskie najbardziej poszkodowane w rządowych planach
Ministerstwo zapewnia, że rozpoczyna etap indywidualnych konsultacji z każdym samorządem wojewódzkim, a ostateczny podział środków zostanie zatem opracowany po ich zakończeniu. I tylko to budzi jeszcze nadzieje w członkach zarządów województw. Propozycja zdążyła już bowiem wywołać solidną burzę, zwłaszcza w całej ścianie wschodniej kraju.
PKB na mieszkańca w stosunku do średniej unijnej w 2012 r. nie przekroczyło tam 47 proc. jej wartości, podczas gdy w woj. mazowieckim sięga już 102 proc., a w pozostałych regionach kraju waha się od 51 proc. w woj. świętokrzyskim do 71 proc. na Dolnym Śląsku.
Logiki nie widać
Wyliczenia minister Bieńkowskiej niepokoją nawet działaczy PO. Marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jacek Protas już umówił się z nią w tej sprawie na prywatną rozmowę. Wicemarszałek województwa Gustaw Brzezin dodaje, że zarząd województwa będzie walczyć o to, by zwiększyć dofinansowanie dla regionu. – Pracujemy nad tym, mamy mocne argumenty i jestem przekonany, że się nam uda. Tym bardziej że bardzo dobrze wy-korzystujemy środki unijne w obecnej perspektywie – mówi Brzezin. Zaniepokojony jest również koalicjant rządowy. Kilka dni po ogłoszeniu wstępnych prognoz dofinansowania dla regionów w odpowiedzi na zaproszenie prezydenta Ełku Tomasza Andrukiewicza wizytę w mazurskim miasteczku złożył szef PSL wicepremier Janusz Piechociński, który również nie zgadza się na niższe dotacje dla Warmii i Mazur. – Trudno generować wzrost gospodarczy, bazując na tradycyjnych gałęziach gospodarki – mówi w rozmowie z „Uważam Rze". – Warmii i Mazurom potrzebni są pracodawcy, potrzebna jest gospodarka nowoczesna i konkurencyjna – dodaje Piechociński.
Rozczarowani są zarówno politycy, jak i urzędnicy. Zdzisław Szczepkowski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie, jest ogromnie rozczarowany propozycją ministerstwa. – Gramy w tej samej lidze co województwa podkarpackie i lubelskie, jeśli chodzi o PKB i liczbę mieszkańców. Mamy najwyższe bezrobocie, a dostajemy mniej pieniędzy – mówi. – Pieniądze z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego pozwalają nam budować drogi, przedsiębiorstwa, zakłady pracy i stwarzać im warunki do rozwoju. To wielokrotnie zwiększa szanse zatrudnienia dla naszych bezrobotnych. Z tego, co już planują w Warszawie, widziałem, że także tworzenie infrastruktury Warmii i Mazur zostanie wyłączone z planów Unii Europejskiej na najbliższe lata. Jeśli trudno o pieniądze na takie inwestycje, trudno o nowe miejsca pracy.
Żeby walczyć z rosnącym bezrobociem, Szczepkowski może obecnie jedynie organizować szkolenia, kursy i staże dla młodych na rynku pracy, niepełnosprawnych oraz przygotowywać do ponownego podjęcia zatrudnienia osoby w wieku średnim i kobiety po długich urlopach wychowawczych. Urząd pracy finansuje także blok działań wspierających przedsiębiorców. Dyrektor WUP w Olsztynie zaznacza także, że rośnie liczba osób, które są zagrożone zwolnieniami. By tego uniknąć, są potrzebne pieniądze na podnoszenie ich kwalifikacji. – Musimy także walczyć z ubóstwem bezrobotnych, z których połowa jest zarejestrowana u nas na stałe, oraz z ich wykluczeniem społecznym. Tego typu działania są finansowane z Europejskiego Funduszu Społecznego. Unijne pieniądze z lat 2007–2013 wdrożyliśmy we wszystkie te działania najlepiej, jak potrafiliśmy – mówi Szczepkowski. – Dostaliśmy w nagrodę nawet 60 mln euro z Krajowej Rezerwy Wykonania. A teraz chcą naszemu województwu dać o 170 mln euro mniej. Nie widzę tu logiki.
Daniel Górski, dyrektor departamentu zarządzania Regionalnym Programem Operacyjnym w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego, zaznacza, że choć według prognoz Podlasie dostanie więcej unijnych pieniędzy, to 974 mln euro pozostaje kwotą niewystarczającą dla potrzeb rozwojowych województwa. Marszałkowie spotkali się z minister Bieńkowską w pięknych okolicach Puszczy Białowieskiej na Podlasiu, ale województwo nie zostało potraktowane ulgowo. I jego władze mają już dość traktowania swoich terenów jedynie w charakterze skansenu. Również w tym regionie panuje bardzo wysokie bezrobocie. W powiecie grajewskim sięga nawet 23 proc. Najniższe jest z kolei w wysokomazowieckim, przy granicy z Mazowszem, gdzie bez pracy jest zaledwie 9,5 proc. mieszkańców. Średnia bezrobocia w województwie podlaskim wynosi 15,5 proc. Tutaj, jak podaje Główny Urząd Statystyczny, największe trudności wskazywane przez firmy usługowe związane są z kosztami zatrudnienia (65 proc. w styczniu, 52 proc. w takim samym okresie ubiegłego roku). Jest to bariera, której znaczenie wzrosło w największym stopniu w skali roku. Konieczne były zatem zwolnienia.